Rząd kończy prace nad projektem nowelizacji ustawy o zapasach obowiązkowych ropy i paliw. Zmiany boleśnie odczuje branża LPG.

Projekt zakłada gruntowną zmianę systemu tworzenia i utrzymywania zapasów interwencyjnych. Z firm zostanie częściowo zniesiony przymus fizycznego gromadzenia rezerw, a stopniowo obowiązek ten – do końca 2017 r. – przejmować będzie Agencja Rezerw Materiałowych. Jeszcze w tym roku ARM ma zgromadzić pulę paliw odpowiadającą 8 dniom ich krajowego zapotrzebowania. Docelowo w 2018 r. ma to być już poziom odpowiadający 23 dniom. Jak szacuje Ministerstwo Gospodarki, w konsekwencji przedsiębiorcy będą mogli uwolnić zapasy ropy i paliw, w których zamrożone mieli ponad 6 mld zł.

Sprzedawcy diesla benzyny zacierają ręce

Na taki moment czekają firmy handlujące benzyną i dieslem, zwłaszcza rodzime rafinerie. Liczyły jednak na większe zaangażowanie państwa w tworzenie zapasów. Według Beaty Karpińskiej z płockiej centrali PKN Orlen zmiany w tym zakresie wpłyną na poprawę konkurencyjności polskich firm względem innych działających na obszarze UE. Dziś zapasy poważnie obciążają bilanse polskich koncernów. – Utrzymywanie dotychczasowych regulacji ma negatywny wpływ na sytuację ekonomiczną podmiotów zobowiązanych do fizycznego tworzenia zapasów interwencyjnych państwa. Zapasy stanowią istotną pozycję w bilansach przedsiębiorstw, a obowiązek ich utrzymywania powoduje zamrożenie znaczących środków, które mogłyby być wykorzystane na realizację innych inwestycji – przekonuje Paweł Olechnowicz, prezes Lotosu.
Reklama
Tylko w Orlenie na koniec 2012 r. wartość obowiązkowych zapasów ropy i paliw sięgała 6,3 mld zł.
Inaczej na nowelizację patrzą firmy z branży LPG, dla których jest ona wyjątkowo niekorzystna. Zakłada zwiększenie poziomu rezerw gazu z 30 do 90 dni, a to wiąże się z dużymi kosztami, jako że firmy będą musiały płacić ARM za przechowywanie zapasów.
Projekt noweli jest już po uzgodnieniach społecznych. Ostatnie szlify przepisom nadawane są na szczeblu rządowym. Lada moment trafi do Sejmu. Ma wejść w życie jeszcze w tym półroczu.

Tankowanie już nietanie, gaz w górę

Zgodnie z projektem producenci i importerzy gazu płynnego będą zobligowani do tworzenia rezerw odpowiadających aż 90 dniom krajowego zużycia tego paliwa. Dotąd gromadzili 30-dniowe zapasy.
Eksperci szacują, że ta decyzja rządu będzie kosztować firmy z branży autogazu 25–50 mln zł kwartalnie. Opłacalność gazowego biznesu mocno spadnie. Jakub Bogucki, analityk e-Petrol, przekonuje, że firmy większość kosztów będą starały się wziąć na siebie, by nie tracić klientów na i tak kurczącym się o kilka procent rocznie rynku LPG (od 2008 r. popyt na rynku spadł o ponad 12 proc.). Mimo to nie obejdzie się bez podwyżek. – Ceny autogazu mogą wzrosnąć o 4 grosze na litrze – prognozuje analityk e-Petrol.
Projekt nowelizacji ustawy o zapasach obowiązkowych ropy i paliw wprowadza rewolucyjne zmiany na rynku LPG. Nic dziwnego, że w branży gazowej zawrzało. – Nigdzie poza Polską nie wprowadzono tak wysokiego poziomu zapasów LPG – alarmuje Polska Organizacja Gazu Płynnego. W Hiszpanii i Portugalii sięgają one odpowiednio 20 i 30 dni. W Wielkiej Brytanii, która jest największym producentem gazu płynnego w UE, czy we Włoszech, które są europejską ojczyzną autogazu, w ogóle nie ma takiego obowiązku. Podobnie w Niemczech.

Polska w czołówce krajów korzystających z LPG

Polacy zużywają bardzo dużo LPG. Więcej tego paliwa idzie jedynie w Korei Płd., Turcji i Rosji. Jesteśmy również w czołówce krajów z największą liczbą aut na gaz i stacji LPG (odpowiednio na 2. i 3. miejscu w światowym rankingu). Sylwester Śmigiel, prezes Gaspolu, nie ukrywa oburzenia na działania MG. – Przy pracach nad projektem noweli nie wzięto pod uwagę postulatów branży, choć zmiana przepisów ma kluczowe znaczenie dla rozwoju tego sektora – podkreśla.
Elżbieta Piskorz, zastępca dyrektora departamentu ropy i gazu w resorcie gospodarki, przyznaje, że zmiany w prawie nie są korzystne dla branży LPG, ale tłumaczy je względami bezpieczeństwa. Ponad 80 proc. zużywanego w kraju gazu pochodzi bowiem z importu, głównie ze Wschodu.
Resort, by zminimalizować negatywny wpływ tego rozwiązania na firmy, zdecydował, że do poziomu 90-dniowego dochodzić będą stopniowo przez 5 lat. Samodzielnie mają gromadzić rezerwy na poziomie 30 dni – albo w postaci gazu, albo zamiennie ropy bądź benzyny. Dodatkowe 60 dni w imieniu przedsiębiorstw surowiec magazynować ma Agencja Rezerw Materiałowych. Firmy jednak za to zapłacą – do 160 zł za tonę LPG.
ikona lupy />
Benzyna / ShutterStock