Tym samym nasza waluta kontynuowała umocnienie z końca poprzedniego tygodnia. W długim terminie kurs EUR/PLN wciąż pozostaje wewnątrz bardzo szerokiej konsolidacji 4,05-4,20 i dopiero wyjście poza jeden z tych poziomów mogłoby sugerować dalszy kierunek zmian. Tymczasem w ostatnich dniach wsparciem dla złotego są nie tylko zmiany na rynku euro/dolara (wzrost kursu EUR/USD do 1,30), ale również obecna sytuacja na krajowym rynku długu, gdzie zadawalająca kondycja polskiej gospodarki na tle pogrążonej w kryzysie Unii Europejskiej, a także poprawa parametrów fiskalnych (dług publiczny został obniżony do 52,7% PKB na koniec 2012 roku wobec 53,5% na koniec 2011 roku) zwiększają zainteresowanie polskimi papierami. W ocenie agencji ratingowej Fitch Polska z grupy krajów CEE-5 (obejmującej jeszcze Bułgarię, Rumunię, Czechy oraz Węgry) jest na najlepszej drodze do tego, aby osiągnąć średni wzrost gospodarczy na poziomie 1% w 2013 roku. Wcześniej agencja prognozowała wzrost rzędu 0,6%. W rezultacie rentowności obligacji spadają na coraz niższe poziomy - dla 10Y papieru to już mniej niż 3,5%, z kolei dochodowość obligacji 2Y spadła wczoraj po raz pierwszy w historii polskiego długu poniżej 3%. W dużej mierze jest to zasługa inwestorów azjatyckich, po tym jak w ubiegłym tygodniu Bank Japonii (BoJ) zapowiedział, że w dwa lata „wpompuje” w gospodarkę 1,4 bln dolarów. Jak podał Thomson Reuters, w poniedziałek BoJ przeprowadził pierwszą operację zakupu obligacji zapowiadając, że kupi za bilion jenów obligacje skarbowe o zapadalności od 5 do 10 lat, a za 200 mld jenów papiery o dłuższym terminie zapadalności. Na rynku jest obecnie dużo „taniej” gotówki „szukającej” inwestycji. Działania Banku Japonii nie mogą pozostawać też bez wpływu na notowania rodzimej waluty. Kursy USD/JPY i EUR/JPY od ubiegłego czwartku silnie rosną dochodząc w poniedziałek do poziomu odpowiednio: 99,5 i 129,5. Nominalnie jen był wczoraj najsłabszy od blisko czterech lat wobec dolara i od trzech lat względem euro.

Z kolei na rynku głównej pary walutowej euro stabilizuje się lekko powyżej wspomnianego poziomu 1,30 USD wspierane zeszłotygodniowymi publikacjami dotyczącymi rynku pracy (powolna poprawa podważa scenariusz szybkiego odejścia od programu luzowania ilościowego budowany od styczniowego posiedzenia FOMC), jak również ubiegłotygodniowym wystąpieniem M.Draghiego na konferencji po posiedzeniu EBC (wyraźna sugestia, że obniżka stóp procentowych nie jest obecnie panaceum dla utrzymującej się słabości gospodarczej Europy). W poniedziałek na korzyść wspólnej waluty wpływał też wydźwięk raportu z Niemiec pokazujący wzrost dynamiki produkcji przemysłowej (w lutym o 0,5% m/m po 0,6% jej spadku w styczniu). Rynek liczył na 0,3%. Co ciekawe bez znaczenia dla kondycji wspólnej waluty okazała się natomiast wczorajsza publikacja indeksu Sentix dla strefy euro, który spadł w kwietniu do minus 17,3 pkt. z minus 10,6 pkt. w marcu. Była to najniższa wartość indeksu od listopada ub.r. i jednocześnie wyraźnie gorsza od prognoz (konsensus kształtował się na poziomie minus 13,1 pkt.). Warto jednak mieć na uwadze, że spadek wskaźnika nastrojów w czasie, kiedy na giełdach indeksy oscylują w okolicach historycznych szczytów, może wieszczyć pogorszenie nastrojów w kolejnych tygodniach, szczególnie gdyby dodatkowo rozpoczynające się od poniedziałku publikacje wyników kwartalnych spółek również rozczarowywały. Wczoraj przez większą część dnia indeksy w USA spadały pogłębiając największą tygodniową przecenę w ostatnim roku i dopiero w drugiej części sesyjnego dnia podejmując próbę odreagowania zakończyły dzień na niewielkich plusach.

Z technicznego punktu widzenia utrzymanie się pary EUR/USD powyżej strefy 1,295-1,30 oznaczać będzie możliwość kontynuacji zwyżki euro w kierunku strefy 1,31-1,315 USD. Mocne wsparcie stanowi obecnie strefa 1,28-1,285 USD. Na rynku wciąż jest wiele czynników mogących osłabić wspólną walutę, stąd nie można wykluczyć, że obecne wzrosty euro/dolara to jedynie korekta w trendzie spadkowym. We Włoszech nadal nie ma postępów w tworzeniu rządu. Na Cyprze wciąż obowiązują ograniczenia wypłat, a tamtejszy minister finansów kilka dni temu podał się do dymisji. Kraj czeka trudny okres walki o przetrwanie. Niewykluczone, że dojdzie do powtórki sytuacji z Islandii, gdzie kilka lat temu również wprowadzono ograniczenia w przepływach kapitału, co m.in. spowodowało, że gospodarka skurczyła się o ponad 10% w ciągu kolejnych trzech lat. Na rynek powraca też temat Portugalii, choć na razie pozostaje bez większego wpływu na nastroje. Tamtejszy trybunał konstytucyjny odrzucił bowiem część przepisów wprowadzających działania oszczędnościowe, które były warunkiem kontynuacji pozyskiwania środków przez Lizbonę z pakietu pomocowego. Tymczasem w opinii Komisji Europejskiej rząd Portugalii powinien pamiętać, że zobowiązał się do przeprowadzenia stosownych oszczędności i reform decydując się w 2011 r. na wart 78 mld EUR bailout i jakiekolwiek odstępstwa od przyjętych założeń i harmonogramu mogą opóźnić powrót tego kraju na rynki finansowe. Niewykluczone, że rynek wierzy w determinację portugalskiego premiera, który zapowiedział już poszukiwanie oszczędności w innych obszarach. Co będzie jeśli nie znajdzie? I na koniec Słowenia, kolejny mały kraj strefy euro który może być zmuszony jako szósty prosić o pomoc finansową. Obawy o przyszłość kraju widać w spadającej w szybkim tempie jego wiarygodności kredytowej. Pod koniec marca 5Y CDS dla Słowenii osiągnął najwyższą wartość od sześciu miesięcy, dochodząc do 414 pkt bazowych. Dla porównania w połowie miesiąca wynosił 250 pkt. Słowenia stanowi około 0,4% PKB gospodarki Eurolandu, Cypr zaś 0,2%.

Z perspektywy rynku krajowego kluczowe znaczenie w tym tygodniu będzie miało posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej (dziś pierwszy dzień obrad, jutro decyzja). Chociaż po ostatniej zdecydowanej obniżce o 50 pb teraz obniżki nie oczekuje się, to ewentualna sugestia dotycząca cięcia kosztu pieniądza w najbliższej perspektywie byłaby bodźcem dodatkowo silnie zwiększającym atrakcyjność polskich obligacji i jednocześnie osłabiająca popyt na złotego. Na świecie kalendarz publikacji makroekonomicznych nie zawiera istotnych dla rynku pozycji. W ciągu dnia poznamy jedynie bilans handlowy Niemiec.

Reklama