Wizyta w belgijskiej stolicy kończy jego pierwszą podróż po Europie na stanowisku szefa rządu, który sprawuje od ubiegłego tygodnia. Wcześniej był w Paryżu i Berlinie.

Enrico Letta dawał do zrozumienia przed wizytami w unijnych stolicach, że nie zamierza bezdyskusyjnie wypełniać narzuconych przez Brukselę rygorów budżetowych w walce z kryzysem. Włochy zmagają się z długiem publicznym sięgającym 130 procent PKB, ale reformy i znaczne oszczędności negatywnie wpływają na wzrost i zatrudnienie.

Szef włoskiego rządu miał to powtórzyć na spotkaniu z przewodniczącym Komisji. Mówił że będzie kontynuował reformy ale potrzebuje więcej czasu. "Wracam do Rzymu zdecydowanie bardziej optymistyczny niż wyjeżdżałem. Jest zrozumienie, że Europa musi kojarzyć się z czymś pozytywnym, musi być wyczulona na problemy społeczne" - tak mówił po rozmowach Enrico Letta, mimo że oficjalnie żadne deklaracje ze strony Brukseli nie padły.

Szef Komisji mówił tylko ogólnie, że Włochy "weszły na ambitną drogę reform, ale to jedyna droga, która doprowadzi do autostrady wzrostu i zatrudnienia".

Reklama

W najbliższych dniach włoski premier ma przysłać do Brukseli konkretne pomysły na realizację programu gospodarczego. Na ich podstawie Komisja zdecyduje, czy zmieni nieco receptę na kryzys, poluzuje wymogi i da władzom w Rzymie więcej czasu na reformy.