Zapowiadany przez rząd przegląd funkcjonowania systemu emerytalnego miał mieć miejsce na przełomie maja i czerwca br. Miesiące się już przełamały, zwyciężył w tym roku, tak jak co roku, i to zdecydowanie, czerwiec, ale o przeglądzie na razie cisza. Formalnie wszystko jest w porządku – termin, w jakim przegląd ma być przedstawiony Sejmowi w formie informacji o skutkach obowiązywania nowelizacji ustawy o organizacji i funkcjonowaniu funduszy emerytalnych (w skrócie: ustawy z 28 sierpnia 1997 r. o OFE), to koniec bieżącego roku. Czasu jest więc jeszcze sporo – nawet jeśli weźmie się pod uwagę, że informacja powinna zawierać także propozycje zmian w tym systemie. Sama informacja jako dokument całego rządu musi przejść procedurę uzgodnień międzyresortowych, nie wspominając już o towarzyszących jej propozycjach nowelizacji ustawodawstwa, co oczywiste.

Z dotychczasowych enuncjacji, które mają charakter półoficjalny i sprawiają wrażenie, że odgrywają rolę balonu próbnego, wynika, że wszystko byłoby jeszcze możliwe z wyjątkiem... braku zmian. Możliwe miałyby być więc nawet całkowita likwidacja II filaru (kapitałowego), ponowna obniżka składki płynącej do OFE, głębokie zmiany w opłatach za prowadzenie OFE, a także w systemie inwestowania aktywów. Głośno było swego czasu także o możliwości przejęcia całej składki przez ZUS na 10 lat przed osiągnięciem ustawowego wieku emerytalnego. Jak wiadomo, konieczne są także poważne regulacje wskazujące, jaki podmiot (podmioty?) zostanie zobowiązany do wypłaty emerytur według nowego systemu, ale ten problem pozostawmy na razie na marginesie.

Czy rzeczywiście te wszystkie opcje są równie prawdopodobne?

Kluczem do znalezienia odpowiedzi na to fundamentalne pytanie jest moim zdaniem treść art. 21 i 22 ustawy nowelizującej ustawę o OFE. Obydwa te przepisy ustaliły zasady dzielenia składki ubezpieczenia emerytalnego pomiędzy FUS i OFE w okresie przejściowym, tj. do 31 grudnia 2016 r. Od dnia wejścia w życie tej ustawy (1 maja 2011 r.) do końca 2012 r. składka na OFE wynosiła 2,3 proc. podstawy jej wymiaru. Od 1 stycznia 2013 r. wzrosła do 2, 8 proc., w całym przyszłym roku będzie wynosić wedle zapewnień ustawodawcy 3,1 proc., by z początkiem 2014 r. wzrosnąć do 3,1 proc. i ostatecznie osiągnąć poziom 3,5 proc., który już w przyszłości ma nie być podnoszony.

Reklama

Rząd od chwili przyjęcia powyższych zasad się nie zmienił, nie wspominając już o parlamencie, który jaki jest, każdy widzi, ale jest. Jest ten sam premier i co nie mniej ważne – ten sam minister finansów. Trudno posądzać kogokolwiek z tego gremium, by tak precyzyjnie określał plan zmian po to tylko, aby... uśpić czujność obywateli. Gdyby jeszcze składka od przyjętego wiosną 2011 r. poziomu miała stopniowo maleć, można by sądzić, że w zamyśle miała spaść do zera. Rząd by nas wówczas nie usypiał, ale raczej gromko ostrzegał. Ale jest przeciwnie – składka rośnie i ma być sukcesywnie podwyższana aż do 2017 r. W bieżącym roku wynosi już 2,8 proc., nic więc nie wskazuje na to, by w przyszłym roku miała z jakiegoś powodu nie wzrosnąć i by w rządzie oraz parlamencie z góry zakładano, że skala podwyżek do końca 2016 r. nie będzie realizowana. Taka praktyka w państwie prawa nie jest możliwa, bo władza nie może grać z obywatelami w ciuciubabkę i czynić czegoś, co miałoby ich wprowadzać w błąd co do przyszłych zamiarów. Także obywatele układają swoje plany życiowe i majątkowe, zakładając, że władza gra czysto.

Na straży zasady lojalności władzy publicznej wobec własnych obywateli stoi tak wiele zasad konstytucyjnych i tak wiele wyraźnych tez na ten temat mocno osadzonych w orzecznictwie Trybunału Konstytucyjnego, że jakiekolwiek zmiany w planie wzrostu poziomu składki nie są możliwe.

Zatem jeśli nie jest możliwe obniżanie w perspektywie trzech najbliższych lat składki na OFE, to tym samym nie jest też już możliwe z tego samego powodu zlikwidowanie filaru kapitałowego w ogóle.

Jest oczywiście możliwe zarówno zniesienie Trybunału Konstytucyjnego, jak i uchylenie samej konstytucji, co się w historii zdarzało, także i u nas co najmniej dwukrotnie. Ale bez zamachu stanu albo agresji z zewnątrz to jednak mało prawdopodobne... Słowo się (ustawodawco) rzekło – kobyłka u płotu.