Jedno z badań, przeprowadzonych przez Jennifer Montez z Harvard University i Annę Zajacovą z University of Wyoming, miało wyjaśnić dlaczego tak szybko rośnie przepaść między długością życia Amerykanów z najwyższym wykształceniem i tych słabiej wykształconych - pisze felietonista Bloomberga Peter Orszag.

Stwierdziwszy rosnący wpływ czynnika edukacji na długość życia w latach 1997-2006, Montez i Zajacova skoncentrowały się na białych kobietach w wieku od 45 do 84 lat. Poza zmianą trendów w paleniu tytoniu w zależności od wykształcenia, obie uczone doszły do wniosku, że wśród tych kobiet „bardzo istotnym czynnikiem było zatrudnienie”. Długość życia gorzej wykształconych kobiet została skrócona z powodu krótszego okresu pracy niż w przypadku kobiet z wyższym wykształceniem.

Uczone próbowały sprawdzić, czy problem nie polega na tym, że słabiej wykształceni ludzie mają gorsze zdrowie i dlatego nie mogą pracować. Ale ustaliły, że „wpływ zatrudnienia na zróżnicowanie śmiertelności w zależności od poziomu wykształcenia sprowadza się, przynajmniej po części, do świadczeń zdrowotnych związanych z pracą”.

>>> Polecamy: Starzenie się ludności a presja inflacyjna

Reklama

Badacze z Instytutu Spraw Ekonomicznych w Wielkiej Brytanii także ostatnio zidentyfikowali „negatywne i istotne skutki zdrowotne wynikające z zakończenia pracy zawodowej”. Ich raport stwierdza, że przejście na emeryturę wiąże się ze znacznym wzrostem zapadalności na kliniczną depresję i pogorszeniem stanu zdrowia. Te efekty narastają w miarę wydłużenia czasu spędzonego na emeryturze.

Do podobnych wniosków dochodzą autorzy raportu opublikowanego w 2008 roku przez Narodowe Biuro Badań Ekonomicznych. Ustalili oni, że pełna emerytura zwiększa trudności w zakresie mobilności i codziennej aktywności od 5 proc. do 16 proc., wskutek zmniejszenia fizycznej sprawności i społecznych interakcji, co również szkodzi zdrowiu psychicznemu.

Orszag jednak przyznaje, że spotkał się z opracowaniami, które forsują odwrotną tezę: że przejście na emeryturę nie szkodzi zdrowiu i może je nawet poprawić. To m.in. konkluzja raportu Johna Bounda z University of Michigan i Timothy Waidmanna z Urban Institute.

Przed przejściem do Citigroup, Peter Orszag był szefem wpływowego Biura ds. Budżetowych Białego Domu w administracji prezydenta Baracka Obamy.

>>> Czytaj również: Dobrowolne OFE? Czekają nas zmiany w systemie emerytalnym