Agencja ratingowa Standard & Poor’s, oskarżana przez rząd Stanów Zjednoczonych o oszukiwanie inwestorów, stwierdziła podczas pierwszego przesłuchania w sądzie, że żaden rozsądny inwestor nie polegałby na ich „przereklamowanych” ocenach wiarygodności kredytowej.

John Keker, prawnik kancelarii McGraw Hill, stwierdził wczoraj przed sądem, że ogólne stwierdzenia S&P o ich aspiracjach biznesowych nie były dla banków skupujących papiery wartościowe szczególnie istotne i nie zmieniały w znaczącym stopniu wydźwięku zestawu informacji, które były do dyspozycji inwestorów.

Rząd oczekuje od agencji nawet 5 mld USD odszkodowania za dawanie bezpiecznej oceny ryzykownym papierom emitentów, z którymi byli w dobrych relacjach. S&P chce oddalenia sprawy, mówiąc, że rząd nie może stawiać agencji zarzutu oszustwa na podstawie jej zapewnień, że tworzy niezależne, obiektywne i wolne od konfliktów interesów ratingi. Takie stwierdzenia, jak potwierdzały już wcześniej amerykańskie sądy, są nadmuchanym, przesadzonym elementem reklamy i żaden rozsądny inwestor nie będzie na nich polegał.

>>> Czytaj też: Raport Transparency International: Korupcja na świecie ma się dobrze

Reklama

S&P zaznacza też, że inne agencje ratingowe – jak chociażby Moody’s – wydawały identyczne oceny, a nie są o nic oskarżane.

Rząd Stanów Zjednoczonych zarzuca S&P oszustwa przy wydawaniu ocen ryzyka kredytowego papierów wartościowych zabezpieczonych wierzytelnościami hipotecznymi (MBS, mortgage-backed securities), dla których motywacją było pozyskanie klientów. Nagły wzrost niewypłacalności takich papierów, które umożliwiły sfinansowanie boomu na rynku nieruchomości przed 2007 rokiem, doprowadził do najdłuższej recesji w USA od 1933 roku.

>>> Polecamy: 10 mln dol. łapówek, 350 mieszkań, kilkanaście aut: były szef Covec skazany na śmierć