Amerykański Christian Science Monitor, przypominając początki Polski w Unii Europejskiej, stwierdza, że przez pierwszych parę lat nasz kraj nie zwracał większej uwagi na bieżące sprawy międzynarodowe, kierując się zamiast tego historycznymi nastrojami antyrosyjskimi i antyniemieckimi. Według Bartłomieja Nowaka, politologa z Centrum Stosunków Międzynarodowych, jeszcze w 2007 roku polska pozycja w dowolnej sprawie omawianej przez Parlament Europejski wynikała z sentymentów nacjonalistycznych wywodzących się jeszcze z II wojny światowej i okupacji radzieckiej.

Dziś, jak pisze CSM, Polska ma dużo lepszą opinię w kręgach międzynarodowych. Kraj porzucił pogląd o stosunkach z USA jako najwyższym priorytecie i zaczął budować dobre relacje z Niemcami, traktując je jako sprzymierzeńca w UE.

Niektórzy twierdzą wręcz, że Polska staje się nowym Paryżem. Jak zauważa CSM, porównanie to jest nieco przesadzone, ale pokazuje kierunek, w jakim idzie myślenie o Polsce na arenie politycznej Europy.

Reklama

Dzięki świadomym zbliżaniu się politycznie do Niemiec – które de facto rządzą unią – oraz relatywnie dobrym stanie gospodarki, Polsce udało się poprawić zarówno swój wizerunek, jak i ugruntować swoją pozycję bramy do państw Europy Środkowo-Wschodniej. To drugie, jak zauważa CSM, jest przy tym korzystne dla Niemiec, które dzięki temu mogą rozszerzyć swoje wpływy w tym regionie, nie narażając się na posądzenia o inwazyjność.

Według Christian Science Monitor Polska kładzie nacisk na zwiększenie integracji europejskiej. Jest bowiem jej ogromnym beneficjentem – zarówno politycznie, jak i finansowo. Nic więc dziwnego, że nigdzie indziej społeczne poparcie dla UE nie jest tak wysokie – wynosi ono 68 proc. Europa jest bowiem dla Polski dużo ważniejszym sojusznikiem niż USA, szczególnie że te skierowały ostatnio większość swojej uwagi na Azję. UE za to stanowi dla Polski codzienną rzeczywistość – podkreśla CSM.

>>> Polecamy: Pieniądze dla Polski z budżetu UE warte więcej niż powojenny plan Marshalla