Liczba zamkniętych i rozliczonych inwestycji, czas działania na rynku, zaawansowanie budowy, historia kredytowa i współpracy z bankami oraz sytuacja finansowa i termin zakończenia prac – to kilka z czynników, które banki biorą pod uwagę przy ocenie dewelopera, rozpatrując wniosek o kredyt hipoteczny na budowane przez niego mieszkanie. Im lepiej oceniany deweloper, tym łatwiej o kredyt.
– Na pewno trudniej uzyskać kredyt, jeśli firma nie ma doświadczenia lub nie jest powszechnie znana. W takiej sytuacji bank może odmówić w ogóle kredytu, ewentualnie zmienić procedury – mówi Michał Krajkowski z Domu Kredytowego Notus.
Aleksandra Łukasiewicz, doradca zarządu w Expanderze, zwraca uwagę, że w takim przypadku decydujący jest stan zaawansowania prac. – Odrębną kategorię stanowią inwestycje o problematycznym stanie prawnym. Ujawnienie w księdze wieczystej roszczeń komorniczych czy zaskarżone pozwolenie na budowę powodują decyzję negatywną, ale powinny też skłonić kupującego do wstrzymania się z zakupem do czasu wyjaśnienia sytuacji przez dewelopera – dodaje.
Reklama
Daleko w swoich wymaganiach idzie np. Citi Handlowy, który finansuje zakupy tylko w inwestycjach doprowadzonych już do stanu deweloperskiego. W Getin Noble Banku deweloper spoza listy firm akceptowanych już przez bank powinien mieć na koncie m.in. minimum dwie zrealizowane inwestycje, prace budowlane na poziomie 10 proc. i przedsprzedaż na takim poziomie. Millennium umożliwia finansowanie inwestycji już przy początkowym stadium zaawansowania inwestycji, ale pod warunkiem posiadania przez dewelopera ochrony w postaci rachunku powierniczego zgodnego z ustawą deweloperską. Pozostałe finansowane są przy stanie zaawansowania co najmniej 20 proc. W grupie BRE Banku dla deweloperów spoza listy wymagane jest zaawansowanie budowy na poziomie połowy przewidzianych w projekcie kondygnacji.
Bankowcy przyznają, że na bardziej rygorystycznej ocenie deweloperów zyskały m.in. duże, a także stabilne finansowo firmy, które mimo zastoju w sprzedaży mieszkań były w stanie kończyć inwestycje.
Zaostrzenie tej polityki powoduje, że zdecydowanie wzrosła liczba firm, które decydują się na zaciągnięcie kredytu na realizację inwestycji, tak aby nie finansować ich tylko z pieniędzy klientów.
– Taki ruch zwiększa ich wiarygodność. Banki przychylniej patrzą na projekty, które są już nadzorowane przez inną instytucję. Jednak wiele firm, szczególnie działających poza większymi miastami lub z brakiem historii kredytowej, ma z pozyskaniem takiego finansowania problem – mówi Konrad Płochocki, dyrektor generalny Polskiego Generalnego Związku Firm Deweloperskich.
Wskazuje, że finansowanie deweloperów w ciągu ostatnich dwóch lat bardzo ograniczyło kilka średnich banków. Ich miejsce zajmują m.in. banki spółdzielcze, które lepiej niż ogólnokrajowe znają małe rynki deweloperskie.
– Wiele firm kończy jednak działalność deweloperską. Koszty i wymogi pozyskania kredytu na budowę często przekraczają ich możliwości i ograniczają rentowność planowanych inwestycji – dodaje Konrad Płochociński.
Od początku 2013 r. do maja deweloperzy uzyskali pozwolenia na budowę 21,2 tys. mieszkań, czyli o ponad 36 proc. mniej niż przed rokiem, a rozpoczęli budowę 17,14 tys. lokali, co oznacza spadek o 43 proc.