Audytorzy, którzy starają się zapobiec chińskiej katastrofie, studiują pełne długów księgi lokalnych chińskich samorządów. Ekonomiści zagłębiają się w statystykach, analizują spready obligacji, wskaźniki dotyczące elektryczności i wyceny akcji. Wszyscy ci specjaliści powinni jednak wychylić nos znad książek i spojrzeć w górę. Tam mogą znaleźć odpowiedzi na swoje pytania.

20 lipca Grupa Broad rozpoczęła na przedmieściach miasta Changsha, w południowo-środkowych Chinach pracę nad Sky City One, najwyższym na świecie wieżowcem. Budynek ma osiągnąć 838 metrów wysokości i przebić tym samym znajdujący się w Dubaju Burj Khalifa. Żeby było tego mało, budowa budynku ma zająć zaledwie 90 dni i kosztować dwa razy mniej niż budowa kolosa z Emiratów Arabskich.

>>> Czytaj też: Sky City One: Chińczycy zbudują najwyższy budynek świata

Prezes Broad, Zhang Yue, tworzy w ten sposób nie tylko historię, ale i perfekcyjną metaforę wszystkiego, co złe w chińskiej gospodarce. Jeśli tego typu bezcelowe inwestycje byłyby jedynym dostępnym ekonomistom wskaźnikiem, bez wątpienia orzekliby rychłe nadejście kryzysu.

Reklama

Rzecz jasna nikt, z premierem Li Kequiang’iem na czele, nie wie czy Chiny dotknie kryzys. Premierowi zarzuca się uzależnienie kraju od eksportu, nadwyżkę zdolności produkcyjnych i wymykające się spod kontroli inwestycje finansowane nierzadko z pieniędzy lokalnych samorządów. Domeny, które dawały niegdyś Chinom ponad 10-procentowy wzrost, dziś są ogromnymi kotwicami, ciągnącymi gospodarkę w dół.

Historie znane z Japonii, Malezji, Zjednoczonych Emiratów Arabskich i USA ukazują zależność pomiędzy architektonicznymi aspiracjami, a gospodarczym dołkiem. Słynne drapacze chmur Chrysler i Empire State otwarto w latach 20-tych XX wieku, w trakcie Wielkiego Kryzysu. Z kolei Sears Tower w Chicago i nowojorskie World Trade Center poprzedziły swym otwarciem upadek systemu walutowego z Bretton Woods i związany z tym kryzys walutowy.

Azjatycki kryzys

Pod koniec lat 90-tych, w najgorszym momencie azjatyckiego kryzysu, w Kuala Lumpur otwarto Petronas Towers. Dekadę później gospodarka Dubaju zatrzymała się w miejscu akurat w samą porę, aby obserwować jak 828-metrowy Burj Khalifa dostaje się do Księgi Rekordów Guinnessa. Drapacze chmur to gigantyczne, wykonane ze stali, szkła i betonu wskaźniki wrzeszczące: „spójrz na nas”. Bardziej niż rozwój technologii odzwierciedlają pychę.

Przesadna duma i łatwe pożyczki – fatalni partnerzy nawet w najlepszych czasach. Doprowadzają rozwijające się kraje do przesady. Właśnie w takim miejscu w 2013 roku znalazły się Chiny. Gospodarczy przesyt wywołał strach przed finansowym załamaniem, niespłaconymi długami i społeczną niestabilnością. Chiny potrzebują bardzo dużo szczęścia, by uniknąć klątwy wieżowców.

Sky City to wyjątkowo interesująca metafora dla chińskiej gospodarki. Budynek ma być budowany w oszałamiającym tempie dwóch pięter dziennie. To wzbudza poważne obawy. Grupa Broad zbudowała już 30-piętrowy hotel w 15 dni. Firma korzysta z prefabrykowanych, stalowych modułów, które mają usprawniać konstrukcję, są tańsze i przyjazne dla środowiska. Jednak czy wykorzystanie gigantycznych klocków Lego do budowy 202-piętrowego giganta to dobry pomysł? Czy taka konstrukcja wytrzyma trzęsienie ziemi, ogień, czy wielkie wichury?

I podobnie ma się rzecz z Chinami, które również rozwinęły się w oszałamiającym tempie. Jednak szybki i tani rozwój nie gwarantuje Chinom stabilnej, efektywnej i zdywersyfikowanej gospodarki. Chiny oparły się kryzysowi w 2008 roku gwałtownie zwiększając zadłużenie, które teraz wymyka się spod kontroli. W szczególności chodzi tu o bańki spekulacyjne i zadłużenie lokalnych samorządów.

Pośpiech w budowaniu gospodarki, przeszkodził Chinom w stworzeniu własnych korporacji i marek. Rząd chętniej wykupuje zagraniczne firmy. Oferuje dostęp do chińskiego rynku, w zamian za doprowadzenie do kraju własnej technologii. Próby przeskakiwania pewnych etapów rozwoju mogą skończyć się zbłądzeniem.

Rządy dezorientacji

Li i inni chińscy liderzy wiele ryzykują wiążąc się z takimi potentatami jak Zhang. Trwa wojna pomiędzy lokalnymi mediami, a grupą Broad. Media twierdzą, że firma nie posiada wszystkich pozwoleń na budowę Sky City One. Firma zaprzecza wszystkim doniesieniom. Protestują również sceptyczni architekci, którzy domagają się bardziej szczegółowych informacji na temat projektu.

>>> Więcej na ten temat: Sky City One: Budowa najwyższego budynku świata została wstrzymana

Sam rząd i jego projekty reform powodują poważną dezorientację. W mediach głośno jest o cofaniu pozwoleń na budowę budynków rządowych i partyjnych. Za chwilę z kolei rząd oznajmia jak to ma zamiar stymulować gospodarkę, aby utrzymać wzrost gospodarczy powyżej 7 procent.

Premier Li zarzeka się, że będzie wspierał gospodarkę, a to gryzie się z faktem, że ewidentnie toleruje zmniejszający się wzrost PKB. Ten dwugłos sugeruje, że premier Li i prezydent Xi Jinping po prostu wymyślili projekty ustaw mających pobudzić gospodarkę. Zapowiedzi, że Chiny mogą bezstratnie zrezygnować z nadprodukcji i stworzyć gospodarkę opartą na popycie generowanym tylko na terenie kraju, wyglądają nieźle na papierze. Niestety wydają się praktycznie niemożliwe.

Nawet jeśli wątpicie, że miejskie wieżowce mówią cokolwiek o stanie gospodarki, to przypuszczenie, że Chiny zmierzają do kryzysu, ma całkiem solidne fundamenty. Miejmy nadzieję, że historia wielkich drapaczy chmur się nie powtórzy.

William Pesek jest mieszkającym w Tokio specjalistą do spraw Azji i felietonistą Bloomberg.