Jakby wszyscy zapomnieli, że pod koniec lutego 2013 r. Sejm ratyfikował pakt fiskalny. Za jego przyjęciem głośno nawoływali zarówno minister finansów Jacek Rostowski, jak i osobiście premier Donald Tusk. Czym jest pakt fiskalny?
Pakt fiskalny to umowa podpisana pomiędzy dwudziestoma pięcioma z dwudziestu siedmiu krajów UE. Ma za zadanie wymusić większą dyscyplinę w obszarze finansów publicznych poprzez wprowadzenie do ustawodawstwa krajowego hamulców długu. Polska nie musiała wcale podpisywać paktu fiskalnego. Czechy i Wielka Brytania nie podpisały Traktatu o stabilności, koordynacji i zarządzaniu w unii gospodarczej i walutowej, bo tak brzmi jego pełna nazwa.

>>> Czytaj też: Co dla Polski oznacza pakt fiskalny?

Pakt wprowadza ograniczenia co do maksymalnego poziomu długu publicznego (które już mieliśmy w konstytucji i ustawie o finansach publicznych), ponadto wprowadza obostrzenia antydeficytowe. Kiedy strukturalny deficyt sektora finansów publicznych przekracza górną granicę (w normalnych warunkach jest to 0,5 proc. PKB), Komisja Europejska automatycznie proponuje sankcje. Chodzi o to, żeby kontrolować maksymalny poziom długu publicznego oraz limitować deficyt budżetowy – pakt fiskalny jest narzędziem zdecydowanie restrykcyjnym. Tylko większość sygnatariuszy może zatrzymać wszczynaną automatycznie procedurę antydeficytową.
Reklama
Wprawdzie Polska będzie związana postanowieniami paktu fiskalnego dopiero po wejściu do strefy euro, lecz jego ratyfikacja jest ważnym sygnałem co do strategicznego kierunku zarządzania finansami publicznymi, który przyjął nasz kraj.
To, co zaproponował rząd poprzez zawieszenie art. 86 ustawy o finansach publicznych, jest jawnym odejściem od zasad paktu fiskalnego. Oto w polskiej ustawie o finansach publicznych istnieje zapis, że w przypadku przekroczenia progu zadłużenia do PKB 50 proc. na kolejny rok Rada Ministrów uchwala projekt ustawy budżetowej, w którym relacja deficytu budżetu państwa do dochodów nie może być wyższa niż ta relacja z roku bieżącego wynikająca z ustawy budżetowej. Jest to reguła pozwalająca trzymać w ryzach deficyt.
Przypomnijmy, w pakcie fiskalnym tylko w szczególnych przypadkach można przekroczyć limit deficytu strukturalnego. Na jakie to szczególne przypadki w Polsce powołuje się rząd? Z rządowego uzasadnienia do wniosku o zmianie ustawy czytamy, że „koniunktura gospodarcza ulega pogorszeniu w stosunku do prognoz”.
Czyli rząd proponuje zawieszenie procedur antydeficytowych nie dlatego, że w gospodarce zaszły szczególne okoliczności (przecież Polska notuje obecnie wzrost gospodarczy!), lecz dlatego że w sposób niefachowy dokonano założeń makroekonomicznych, na których oparto budżet państwa. Warto podkreślić: obecnie w Polsce nie ma recesji (tak jak w wielu krajach strefy euro), mamy do czynienia jedynie z wolniejszym, niż zakładano, lecz jednak wzrostem gospodarczym. Ponadto polskiej gospodarce sprzyja wiele czynników: znacznie obniżono stopy procentowe, niezłe wyniki ekonomiczne za II kw. br. odnotowują Niemcy, kurs walutowy gwarantuje z jednej strony opłacalność eksportu, z drugiej nie zagraża ani importerom (w tym importowi strategicznych surowców), ani Polakom zadłużonym w walutach obcych. Ponadto kurs walutowy na obecnym poziomie pozwala realizować zyski przez Narodowy Bank Polski, które co roku wpłacane są do budżetu (w 2012 i 2013 r. wpłacono ok. 14 mld zł do budżetu, żaden inny rząd takiego wsparcia nie otrzymał).
Faktem jest zaś, że pieniądze budżetowe wyciekają przez palce. A to na bezsensowne wydatki (np. dofinansowanie koncertu Madonny na Stadionie Narodowym), a to z takich powodów, jak luka w ustawie podatkowej, pozwalająca nie płacić podatku dochodowego spółkom komandytowo-akcyjnym, z czego skwapliwie korzystają sprytni biznesmeni (ubytek roczny dochodów tylko z tego tytułu szacuje się na kilkaset milionów złotych).
Rząd zaproponował, a Sejm zatwierdził zawieszenie artykułów 112a i 112b ustawy wprowadzających wydatkową regułę dyscyplinującą. Oba artykuły są realizacją wymyślonego przez ministra Rostowskiego i przyjętego przez rząd planu rozwoju i konsolidacji finansów publicznych. Minister Rostowski we wszystkich wywiadach, odpowiadając na zarzut braku reform i rozdymania deficytu, chwalił się wprowadzeniem reguły wydatkowej. Dzisiaj regułę krytykuje i uważa za niedopasowaną do realiów. Jest to charakterystyczne, jałowe działanie wielu polskich polityków gospodarczych, najpierw wprowadzających przy akompaniamencie mediów pewne rozwiązanie, a następnie po jakimś czasie uchylających własne pomysły, licząc na krótką pamięć wyborców (vide reformy OFE).
W art. 112a ust. 1, który właśnie zawieszono, zawarto regulacje ograniczające wzrost wydatków budżetu państwa o charakterze uznaniowym, zwanych również wydatkami elastycznymi. Wzrost ten jest ograniczony do poziomu zgodnego z prognozowanym na dany rok budżetowy średniorocznym wskaźnikiem cen towarów i usług konsumpcyjnych powiększonym o punkt procentowy. Ta reguła wydatkowa wcale nie jest taka restrykcyjna – jeszcze rok temu w warunkach wyższej inflacji pozwalała podnieść wydatki nominalnie o ok. 3,5 proc. (to dużo). W tym roku po prostu na złość rządowi gwałtownie spadła inflacja. Akurat spadek inflacji, także z przyczyn społecznych, należy uznać za pozytywne zjawisko, dające przestrzeń do obniżek stóp procentowych, o które tak dopominał się minister Rostowski.
Uwagi co do techniki legislacyjnej. Omawiana zmiana ustawy o finansach publicznych polega mniej więcej na dodaniu zapisu: „art. 86 oraz art. 112 a i b zostają zawieszone na rok 2013”. Przecież to żadna reforma, jeżeli te zapisy są rzeczywiście błędne, jak argumentuje rząd, to będą one obowiązywać w roku 2014 i latach następnych. Zamiast zaproponować rozwiązanie systemowe, dalekosiężne, docelowe, stosuje się metodę zaklejenia otwartego złamania nogi plastrem turystycznym.
Czy zawieszenie progów zgodnie z treścią projektu obejmuje cały rok 2013? Czy jest to możliwe i prawidłowe w trakcie trwania roku budżetowego?
Ustawa o finansach publicznych przewiduje różne wymogi działań w przypadku przekroczenia poziomów progowych długu publicznego do PKB, określonych w art. 86 ust. 1. Działania te podejmowane są jednak na etapie projektowania ustawy budżetowej przez Radę Ministrów. Budżet nie może zostać przyjęty z ominięciem norm. Co więcej, w określonych przypadkach na Radzie Ministrów spoczywa obowiązek opracowania i przedstawienia Sejmowi programów naprawczych.
Nasuwa się pytanie, czy działania rządu nie były po prostu ominięciem całej procedury ostrożnościowej, i to dokonanej najbardziej brutalną metodą, poprzez doprowadzenie do przyjęcia nierealistycznie skalkulowanego budżetu i następnie doraźną neutralizację ustawy o finansach publicznych w ciągu roku budżetowego. Jest to działanie niezgodne z duchem ustawy o finansach publicznych i na pewno ograniczające Sejmowi realną możliwość kontroli stanu finansów publicznych.
Wszyscy żyją zawieszeniem progu ostrożnościowego, jakby nie zauważyli, że dwa dni wcześniej prezydent podpisał pakt fiskalny. A ten ma zwiększać dyscyplinę finansową państw
ikona lupy />
Kamil Liberadzki Instytut Finansów Szkoły Głównej Handlowej / Dziennik Gazeta Prawna