Już wczorajszą sesję indeksy Starego Kontynentu zakończyły spadkami jakby odczytując nastroje Wall Street, która nie była skora do wzrostów mimo publikacji niezłych danych o popycie na kredyty hipoteczne i na wzrost sprzedaży domów na rynku wtórnym do 5,39 mln (oczekiwano 5,19 mln), co daje najlepszy wynik od 2009 r. Przy czym często o spadkach indeksów decydowały dopiero końcowe minuty, wcześniej na większości parkietów atmosferę można było określić mianem neutralnej. Ostatecznie CAC40 stracił 0,3 proc., DAX i FTSE po 0,2 proc. WIG20 tym razem stracił 0,9 proc., ale po części tę różnicę (między zachodnimi indeksami) zawdzięczamy odcięciu dywidendy od akcji PZU (w dół o 4,3 proc.).

Tymczasem w USA sesja była burzliwa, choć patrząc na amplitudę wahań (18 pkt, a więc nieco ponad 1 proc.), była to burza w szklance wody. Po publikacji protokołu z posiedzenia FOMC szala zwycięstwa przechyliła się na korzyść sprzedających (wcześniej S&P zyskiwał), co może o tyle dziwić, że z komunikatu nie wynikało nic, czego rynek nie wiedziałby wcześniej (że jego członkowie zastanawiają się nad ograniczeniem skupu aktywów przez Fed), a pojawienie się sugestii obniżenia docelowej stopy bezrobocia do 6 proc. (obecnie 6,5 proc.) było nawet po myśli rynku. Mimo to S&P stracił 0,6 proc. po słabej końcówce. Był to szósty z kolei spadek na Wall Street.

W Azji większość indeksów kończy dzień na czerwono, niektóre nawet krwiście – indeks filipińskiej giełdy na kwadrans przed końcem notowań tracił 6,66 proc. Ale trzeba przypomnieć, że giełda w Manili nie pracowała trzy wcześniejsze sesje, zatem po części jest to tylko wyrównywanie dystansu. Kospi stracił dziś 1 proc., a Nikkei 0,4 proc. Na pół godziny przed końcem notowań Hang Seng spadał o 0,5 proc., a Shanghai Composite 0,2 proc. Ten ostatni indeks długo opierał się przecenie za sprawą wstępnego odczytu indeksu PMI dla sektora produkcji w Chinach, który wzrósł nieoczekiwanie do 50,1 z 47,7 (odczyt HSCB i Markit).

Również w Europie lada chwila pojawią się informacje o wstępnych odczytach PMI, ale decydujące znaczenie i tak będzie miała wczorajsza słaba końcówka na Wall Street. W ciągu dnia być może przeważą optymiści liczący na zakończenie czerwonejserii w Nowym Jorku, do czego mogłyby przyczynić się odczyty indeksu cen nieruchomości czy wskaźników wyprzedzających. U nas dodatkowy wpływ wywierać mogą publikowane raporty kwartalne (LPP, TVN), które powoli przywracają wiarę w możliwość poprawy w gospodarce w drugiej połowie roku.

Reklama