Jeszcze wiosną fundusze specjalizujące się w akcjach tureckich firm były kurą znoszącą złote jaja. Ich miesięczne stopy zwrotu potrafiły sięgać nawet 10 proc. Ostatnie trzy miesiące są jednak dla tamtejszego rynku akcji jednym z najgorszych okresów w tym wieku. Gorzej sytuacja na giełdzie w Stambule wyglądała tylko dwukrotnie: na przełomie lat 2000–2001 oraz 2007–2008.
Dotychczas spadki na tureckim rynku akcji sięgnęły już 30 proc., a wciąż nie wiadomo, gdzie jest kres przecen. Wyprzedaż na tamtejszej giełdzie przełożyła się bezpośrednio na sytuację naszych funduszy inwestujących w Turcji. W czerwcu straciły one średnio ponad 14 proc. (najsłabsze zanotowały ponad 18-proc. spadek). Kolejny miesiąc, przy spadku wynoszącym przeciętnie nieco ponad 6 proc., wydawał się lepszy, jednak kolejna wielka fala przecen jednostek uczestnictwa przyszła w sierpniu.
Tylko w lipcu z portfeli pięciu tureckich funduszy zarządzanych przez TFI, na skutek spadku kursów akcji oraz odpływu środków klientów, wyparowały blisko 33 mln zł. To ponad 8 proc. ogółu aktywów, jakie były zgromadzone w tych funduszach. Można się spodziewać, że dane o spadku wartości aktywów na koniec sierpnia będą znacznie gorsze, bo w zeszłym miesiącu ujemna stopa zwrotu znowu zbliżyła się do poziomu 14 proc.
Reklama
Powody sytuacji na tureckim rynku są znane. – Impulsem do korekty indeksów okazały się majowe protesty antyrządowe – mówi Robert Burdach, zarządzający funduszem UniAkcje Turcja. – Później sytuację pogorszyły komunikaty dotyczące planowanego zakończeniu programu QE3. To zapoczątkowało odpływ funduszy z rynków wschodzących, w tym z Turcji. Spiralę negatywnych zdarzeń zwieńczyły przybierające na sile konflikty społeczne w Egipcie i groźba umiędzynarodowienia konfliktu w Syrii – podsumowuje.
Jednak, co podkreślają zarządzający, w realnej gospodarce Turcji duże zmiany wcale nie zaszły. – Czynniki, które pół roku temu stanowiły o atrakcyjności tamtejszego rynku, takie jak demografia czy duże projekty infrastrukturalne, nie zniknęły. Choć trzeba powiedzieć, że wzrost rentowności obligacji, czyli podniesienie kosztu pieniądza, spowoduje, że inwestycje będą droższe, niż zakładano wcześniej – mówi Katarzyna Dąbrowska, zarządzająca w BZ WBK TFI funduszami Arka, w tym funduszem Arka Akcji Tureckich.
Jak więc należy interpretować obecną sytuację? – W dłuższym terminie postrzegam rynek turecki jako okazję inwestycyjną – twierdzi Dąbrowska. – Poziom wycen tamtejszych akcji jest teraz bowiem bardzo atrakcyjny zarówno w porównaniu z historycznymi danymi, jak i wobec wycen akcji z innych rynków wschodzących – uzasadnia.
Problem w tym, że wciąż trudno przewidzieć, kiedy ustąpią główne czynniki obecnej sytuacji na tureckiej giełdzie i kiedy rynek się odbije. – Dlatego przed ulokowaniem kapitału nad Bosforem inwestorzy powinni poznać i zaakceptować specyfikę tamtego rynku – przestrzega zarządzający z Union Investment TFI.
– Osobiście nie widzę dużego pola do dalszych spadków na tamtejszej giełdzie, ale jak długo przyjdzie nam poczekać na odbicie, bardzo trudno dziś przewidzieć – ocenia przedstawicielka BZ WBK TFI. – Myślę jednak, że za rok kursy tureckich akcji będą wyższe niż obecnie – podsumowuje Dąbrowska.