Ta korzyść to zmniejszenie potrzeb pożyczkowych netto, czyli kwoty, którą rząd będzie musiał znaleźć m.in. na sfinansowanie deficytu budżetowego czy kolejnych pożyczek dla Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Uda się go osiągnąć, jeśli MF – zgodnie ze swoim planem – zmusi kolejne instytucje sektora finansów publicznych do przeniesienia depozytów z banków komercyjnych na swój rachunek prowadzony przez Bank Gospodarstwa Krajowego.
MF wyliczyło, że na koniec ubiegłego roku na rachunkach bankowych nowo konsolidowanych instytucji leżało ponad 10 mld zł. Ministerstwo już wpisało w projekcie budżetu na przyszły rok korzyść z zarządzania depozytami, choć projekt ustawy rozszerzający katalog instytucji zobowiązanych do trzymania wolnej gotówki na rachunku MF nie trafił nawet jeszcze do Sejmu.
>>> Czytaj też: GITD wyda 4 mln zł na kampanię promującą fotoradary
Taniej od emisji długu
Idea jest taka, by zamiast emitować obligacje skarbowe, wykorzystywać chwilowo niepotrzebne instytucjom pieniądze na finansowanie bieżących płatności budżetowych. MF twierdzi, że z jego punktu widzenia jest tańszy od emisji obligacji. W przyszłym roku odsetki, jakie trzeba będzie zapłacić podmiotom podlegającym konsolidacji, będą kosztować resort ok. 1 mld zł. A obsługa wszystkich wyemitowanych obligacji pochłonie ok. 27 mld zł.
System działa już od 2011 r. Od lipca przyszłego roku musiałyby w nim uczestniczyć m.in.: państwowe instytucje kultury, samodzielne zakłady opieki zdrowotnej, instytucje gospodarki budżetowej (to np. Centrum Obsługi Kancelarii Prezydenta, Centralny Ośrodek Sportu) czy Polska Akademia Nauk. Na ministerialny rachunek mają też trafić depozyty sądowe. Resort chce też dać wybór samorządowym ZOZ-om i osobom prawnym (w praktyce wojewódzkim funduszom ochrony środowiska), które będą mogły lokować wolne środki na depozycie ministerialnym albo swojego samorządu. To kolejny etap konsolidacji sektora finansów publicznych, którego efektem ma być spadek potrzeb pożyczkowych budżetu.
Oficjalne stanowisko resortu: kwota 7,4 mld zł, o którą w przyszłym roku mają się zmniejszyć potrzeby pożyczkowe, to prognoza wolnych środków wszystkich skonsolidowanych jednostek, a nie tylko tych nowych. Jednak wiele wskazuje na to, że korzyść jest przede wszystkim skutkiem pozyskania nowych depozytów. Bo w tym roku zarządzanie płynnością finansów publicznych ma nie dać – zgodnie z planem wykonania budżetu na 2013 r. – żadnych oszczędności.
Piotr Kalisz, główny ekonomista Banku Handlowego, określa wpisanie 7,4 mld zł z konsolidacji do budżetu jako problematyczne. Głównie dlatego, że ustawy jeszcze nie ma. Zwraca też uwagę, że osiągnięcie korzyści z przejęcia depozytów widoczne będą tylko raz, w przyszłym roku. Kwota wolnych środków, która raz wpłynie do systemu, w kolejnych latach nie spowoduje dalszych spadków potrzeb pożyczkowych. To dlatego widoczny zysk z konsolidacji największy był w pierwszym roku działania systemu. W 2011 r. potrzeby pożyczkowe spadły z tego powodu o 24,5 mld zł.
– Nawet gdyby kwota prognozowana na 2014 r. była niższa od planowanej, to problemu nie będzie, bo potrzeby pożyczkowe spadną z innych powodów. Deficyt budżetu będzie niższy niż planowane 47,7 mld zł, podobnie refundacja składki do OFE, bo do ZUS przejdzie więcej osób, niż to zakłada rząd – dodaje jednak Kalisz. Jego zdaniem przyszłoroczne potrzeby netto – nieuwzględniające emisji długu na spłatę zapadających obligacji – będą o blisko 10 mld zł niższe od planu MF (54,8 mld zł).
Jednak zdaniem Macieja Relugi, głównego ekonomisty BZ WBK, resort w pełni uwzględnił już planowane zmiany w OFE w szacunkach potrzeb pożyczkowych. – Gdyby nie te zmiany, to deficyt budżetowy policzony w warunkach porównywalnych do tego roku wynosiłby ok. 57 mld zł, a nie 47,7 mld zł – mówi Reluga.
>>> Czytaj też: Państwo wcale nie zyska na podniesieniu akcyzy na alkohol