Czeska Partia Socjaldemokratyczna (ČSSD), która prowadzi w sondażach przed planowanymi na przyszły miesiąc wyborami parlamentarnymi, zapowiada pobudzenie wzrostu gospodarczego wydatkami finansowanymi z podwyższonych podatków. To kontrastuje ze strategią obecnego rządu, który nazywa dług „wrogiem publicznym numer jeden”.

Dzięki polityce restrykcyjnych oszczędności Czechom udało się obniżyć koszty zaciągania pożyczek do rekordowo niskiego poziomu. Praga płaci jednak za to wysoką cenę – Czechy jako jedyna z czterech dużych gospodarek Europy Środkowo-Wschodniej należących do UE odnotują w tym roku spadek PKB. „Uczniowie Merkel” utrzymują kraj na ścieżce oszczędności od czasu upadku rządu Petra Neczasa.

>>> Czytaj też: Afera Neczasa w Czechach: Pan Czysty i kreciki

„Czesi są właściwie bardziej niemieccy od Niemców” – uważa Daniel Hewitt, ekonomista Barclays. „Wydaje się, że mają pewnego rodzaju fiskalną obsesję. Niższe oprocentowanie obligacji może być uznane za osiągnięcie, ale uważam, że oszczędności poszły za daleko.”

Reklama

Prymus postkomunistycznej Europy

Redukcja deficytu finansów publicznych Czech utrwaliła najwyższą ocenę wiarygodności kredytowej spośród wszystkich krajów postkomunistycznej Europy i doprowadziła do silnego wzrostu cen rządowych obligacji.

Rentowność czeskich obligacji 10-letnich wynosi obecnie ok. 2,3 proc. I chociaż rekordowe minimum (1,48 proc.) zostało odnotowane w maju, to oprocentowanie czeskich papierów dłużnych wzrosło od tego czasu w mniejszym stopniu niż np. polskich, pozostaje także niższe od kosztów zaciągania pożyczek rządu USA.

Dzięki ograniczeniu inwestycji i podniesieniu podatku VAT czeski rząd zbliżył się w latach 2011 i 2012 do unijnego limitu deficytu budżetowego, wynoszącego 3 proc. PKB. W czasie wizyty w Pradze w kwietniu 2012 roku kanclerz Angela Merkel chwaliła Czechy za te osiągnięcia.

Jednak polityka forsowana przez niemiecką kanclerz wzmogła w Czechach społeczną frustrację i doprowadziła do spadku konsumpcji.

Oszczędności odbiły się na dochodzie rozporządzalnym, co, wraz z tradycyjną awersją do długu, doprowadziło w ubiegłym roku do największego spadku konsumpcji spośród wszystkich krajów Unii Europejskiej spoza strefy euro.

>>> Czytaj też: Bliskość strefy euro znów pomaga gospodarkom Polski, Czech i Węgier

Perspektywa zmian

Po wyborach wszystko wiele może się zmienić. Czeska Partia Socjaldemokratyczna zapowiada utrzymanie deficytu budżetowego poniżej 3 proc. Priorytety tego ugrupowania, do których należy sfinansowanie większych wydatków poprzez obłożenie wyższymi podatkami banków, a także koncernów telekomunikacyjnych i energetycznych, prawdopodobnie będą stanowiły podstawę polityki przyszłego rządu.

„Jeżeli chodzi o kwestie fiskalne, ČSSD będzie zachowywało się odpowiedzialnie, pomimo krytyki cięć wydatków pod rządami Neczasa” – uważa Otilia Dhand, analityk firmy Teneo Intelligence, zajmującej się oceną ryzyka politycznego. „Ugrupowanie będzie szło w kierunku przywrócenia lub zwiększenia pewnych wydatków socjalnych, finansując je podwyższonymi podatkami dla najbogatszych, zmianami w podatku od zysków kapitałowych, a także, być może, opodatkowaniem regulowanego przemysłu.”

Ostatni sondaż przeprowadzony przez firmę Stem daje Czeskiej Partii Socjaldemokratycznej poparcie na poziomie ok. 22 proc. Druga w kolejności jest Partia Komunistyczna, z poparciem w wysokości 10,5 proc., zaś na trzecim miejscu znajduje się ugrupowanie TOP09.

W drugim kwartale tego roku czeska gospodarka wyszła z trwającej sześć kwartałów recesji. Był to najdłuższy okres spadku PKB od 1996 roku. Mimo to, według prognoz Komisji Europejskiej, PKB Czech spadnie w tym roku o 0,4 proc., a Praga będzie obok Zagrzebia jedną z zaledwie dwóch stolic UE spoza strefy euro, które zakończą rok na minusie.

>>> Czytaj też: Czeska gospodarka wychodzi z recesji