Tak samo było z ograniczaniem wg Claytona (ograniczaniem, które jest, kiedy go nie ma). Cały rynek po raz kolejny uległ tym resztkom uroku, jaki pozostał Brodatemu Benowi, i cierpliwie czekał na to, co najwyraźniej uważał za przesądzone zakończenie. Oczywiście wydarzenia od tamtej pory pokazały, jak daremne to były przekonania. Wniosek z tego taki, że wszelkie zielone pędy, jakie Ben i jego banda rozbawionych kretynów widzieli w maju/czerwcu, do lipca/sierpnia najwyraźniej zdążyły zniknąć, wypalone przez rzeczoną grupę, usadowioną przy ognisku, trzymającą się za ręce i śpiewającą refreny z “Kumbaya My Lord”.

Ci, którzy czytają moje codzienne wpisy wiedzą, że niemal od samego początku, gdy kilka miesięcy temu ta koncepcja się pojawiła, zapowiadałem, że nie będzie żadnego ograniczania QE. Powód był prosty (i jak się w międzyczasie okazało, trafnie zdiagnozowany): nic w napływających danych nie sugerowało istotnej poprawy stanu gospodarki czy nastrojów, a całych tych pieniędzy na przyszłe emerytury, w takich ilościach ulokowanych w amerykańskich akcjach, nie można było zdewaluować jednym pociągnięciem pędzla o nazwie „ograniczanie”. Więc proszę bardzo. Co ciekawe, ci, którzy zapowiadali ogłoszenie ograniczania QE, nadal się przy tym upierają i zwyczajnie przesunęli swoje prognozy przynajmniej o kolejny miesiąc czy coś koło tego. Dlaczego? Nie chcecie stracić tych resztek wiarygodności jako progności? Sądzicie, że w tym czasie dane w magiczny sposób poprawią się na tyle, by zmiana polityki Rezerwy była uzasadniona? Śnijcie dalej.

Stopa bezrobocia faktycznie w ostatnich miesiącach spadła, ale czy ktoś w ogóle zadał sobie trud zastanowienia się nad przyczyną? Tak, to naprawdę proste, widać to w danych dotyczących zatrudnienia w sektorze pozarolniczym z ostatniego miesiąca: współczynnik aktywności zawodowej był najniższy od (wstawić liczne przekleństwa) 1978 roku! Inflacja? To nie Bank of England, moi drodzy, oni nie mają nic, do czego mogliby zmierzać lub co mogliby kontrolować, poza wzrostami, które jakoś się nie spieszą. Gwałtowne skoki cen na rynku, jakie miały miejsce w miesiącach po czerwcowym posiedzeniu FOMC to nie coś, na co Ben może sobie pozwolić lub przez co chciałby ponownie przechodzić. Może krzyczeć, że ograniczanie luzowania to nie zacieśnianie polityki, tak długo, jak mu się to żywnie podoba, ale w ostatecznym rozrachunku pierwszą reakcją rynku było zignorować go i wyprzedawać, co tylko się da z papierów amerykańskich, co dramatycznie podbiło rentowności. Najbardziej dotkliwą nauczką dla Rezerwy oraz ostatecznym powodem, dla którego jak sądzę nie ograniczono luzowania (i najprawdopodobniej nie stanie się to jeszcze przez długi czas) jest to, że już sama wzmianka o koncepcji zmniejszenia ilości „taniego pieniądza” zdusiła tę resztkę życia, jaka tliła się w tak zwanym „ożywieniu”. Ben, nie strasz rynku, bo wróci i ugryzie cię w tyłek, za każdym razem, gdy to zrobisz.

Jeszcze inni mówią, że możliwym powodem wczorajszej decyzji był zagrażający nam związek przyczynowo-skutkowy między pułapem zadłużenia a zamknięciem rządu. Serio? Naprawdę? Idźcie dalej, nic tu ciekawego nie ma. Już to wszystko przechodziliśmy, a pomijając pewną dozę politycznej pozy kryzys zażegnano, pułap podniesiono i z łatwością przezwyciężono przypominający operę mydlaną dramat. „Spłukać, czynność powtórzyć” – tym razem będzie to samo.

Reklama

I znowu brzytwa Ockhama bierze górę, tzn. hipoteza o najmniejszej liczbie założeń okazuje się trafna. Źle się dzieje w USA, a sytuacja nieprędko się poprawi. Rynek ze zdolnością koncentracji jak u złotej rybki i czasem reakcji przeczulonego snajpera S.A.S zje Bena i jego kumpli (i już to zrobił) na śniadanie. Ograniczanie luzowania JEST zacieśnianiem polityki, a ponieważ S&P 500 jest jedynym magazynem na wszystko, co jest gotówką lub wiąże się z emeryturami, nie ważcie się przebijać bańki z obawy przed rozpętaniem niesłychanego, nieokiełznanego piekła.

Jedno postscriptum na koniec: dlaczego cały świat jest tak święcie przekonany, że Ben nie wróci do Fedu na kolejną kadencję?

To już wszystko ze strony waszego skryby, jeśli chodzi o dzisiejszą sytuację na rynkach – szczerze mówiąc sytuacja musi się nieco uspokoić. Ale naprawdę całym sercem oczekuję, że jutrzejsze zamknięcie notowań na koniec tygodnia będzie dość okropne...