Czy Netia ma własną komórkę badawczą, czy korzysta z zewnętrznych instytutów naukowych?
Mamy kilkuosobowy zespół, który zajmuje się identyfikowaniem trendów, poszukiwaniem gotowych, innowacyjnych rozwiązań. W naszej branży liczy się szybka adaptacja.
Pytam, bo w nowej perspektywie ma być położony większy nacisk na współpracę firm z centrami badawczymi. W tym celu szkoleni są brokerzy innowacyjności, tworzony specjalny portal internetowy. Skorzystacie?
Reklama
To tylko mnożenie biurokracji. W dodatku za pieniądze z UE, bo za te środki szkoleni są brokerzy, inni pośrednicy i budowane portale.
Ani moja firma, ani inne nie potrzebują takich pośredników. Nasi menedżerowie doskonale wiedzą, na których uczelniach wykonywane są przydatne nam badania, bo w końcu sami je kończyli. Jeśli mamy jakąś specyficzną potrzebę, to nie czekamy na swatkę, tylko zwracamy się do konkretnego profesora, docenta, instytutu z prośbą o badania czy analizy. Ale nie pamiętam żadnej takiej inicjatywy z drugiej strony. Dlatego popieram pomysł uwłaszczenia naukowców. Jeśli zrozumieją, że na swoich pracach zarobią, sami będą szukali partnerów biznesowych.
Jeśli w nowej perspektywie warunkiem uzyskania przez Netię funduszy z UE będzie podpisanie umowy z jednostką naukową, finansowanie jej badań i wykorzystania wyników, to co pan zrobi?
Skończy się tym, że formalne warunki zostaną spełnione. Współpraca popłynie dzięki kroplówce z UE, przez najkrótszy wymagany okres, a potem umrze. Jestem sceptycznie nastawiony do trwałości takich wymuszonych programów współpracy. Wiem, że uczelnie narzekają, iż przemysł nie jest otwarty na współpracę z nimi, a one mają wyśmienicie wyposażone za środki z Unii pracownie i instytuty. Nie rozumieją, że przemysł jest nastawiony na korzyści. Mówimy nie o pieniądzach, ale korzyściach biznesowych. Instytuty naukowe muszą działać w takim tempie jak my. Czyli szybko. Muszą podejmować ryzyko jak my, dzielić je razem z nami.
Do tej pory wydaliśmy ponad 20 mld zł na program Innowacyjna Gospodarka. Pomimo to spadamy we wszystkich rankingach innowacyjności. Dlaczego?
Dobrze jest mieć dostęp do taniego kapitału, ale ja nie wierzę, żeby był on sam w stanie spowodować, że poszczególne firmy czy gospodarka staną się bardziej innowacyjne. Zacięcie innowacyjne może być jedynie przez ten kapitał stymulowane. Z PO IG finansowane są przedsięwzięcia bardzo kapitałochłonne, niekoniecznie takie, które przyniosą zwrot w dającym się przewidzieć terminie. Zwiększają tylko skalę działania firm czy jednostek naukowych, ale nie zwiększają ich kreatywności.
W dodatku jeśli środki są przyznawane na konkretną inwestycję, to choćby ze względu na procedurę przygotowania wniosków, terminu ich rozpatrywania, czas przygotowania przedsięwzięcia i zakup niezbędnych środków do jego realizacji nie będzie już ona innowacyjna. A przecież jeszcze wcześniej cel, na który mają być przeznaczone środki, musi być przez urzędników rozpoznany i opisany. Już na starcie mamy kilka lat opóźnienia.
Jak powinna się zmienić dystrybucja tych środków w nowej perspektywie, by faktycznie finansowały innowacyjne projekty?
Przykładem inicjatywy faktycznie wspierającej innowacyjne przedsięwzięcia jest Krajowy Fundusz Kapitałowy. Środki z niego przyznawane są funduszom venture capital, które same muszą dołożyć drugie tyle i całość zainwestować w kreatywne firmy. Fundusz wykreował modę na inwestycje w polskie start-upy przez fundusze venture capital, bo dzieli się z nimi ryzykiem. To małe, dynamiczne firmy, a nie wielkie ośrodki badawcze, kreują większość innowacyjnych rozwiązań. Widać to np. w farmacji, gdzie międzynarodowe koncerny, pomimo co roku zwiększanych nakładów na B+R, mają spadek liczby nowych leków wprowadzanych do produkcji. A kilkanaście małych polskich firm przy wsparciu funduszy skutecznie podejmuje takie wyzwania.
Popiera pan pomoc zwrotną, której więcej ma być w nowej perspektywie finansowej?
Tak! Ponieważ instrumenty bezzwrotne zakłócają konkurencyjność. Usypiają ambicje do działania. W efekcie często są przeznaczane na przedsięwzięcia nieuzasadnione biznesowo. Tylko element ryzyka, tj. zwrotność środków, w tym przy udziale funduszy, będzie kreował inwestycje z realną stopą zwrotu. Dlatego bezzwrotnej pomocy z UE nie powinny otrzymywać ani firmy, ani uczelnie.
ikona lupy />
Mirosław Godlewski, prezes Netii Rafał Siderski / Dziennik Gazeta Prawna