– Czasami, gdy się komuś przedstawiam i mówię, że z zawodu jestem windykatorem, widzę, że osoba, której ściskam rękę, robi szybki rachunek sumienia. Ale w ciągu ostatnich ośmiu lat, gdy pracuję w Ultimo, tylko raz mi się zdarzyło, że ktoś prosto w oczy powiedział mi, że wykonuję „haniebny zawód”. Jak na 2 miliony klientów, których obsługujemy, to niewiele – mówi Anna Gawęska, prezes Ultimo.
Reklama
Karierę zaczynała w czasach, gdy windykacja długów kojarzyła się wyłącznie źle, a jej symbolem był kij baseballowy. Na początku zawodowej drogi Gawęska zresztą wcale nie wiązała przyszłości z egzekwowaniem długów. Absolwentka Wyższej Szkoły Zarządzania i Bankowości w Krakowie od początku kariery związana jest z sektorem finansowym. Zaczynała w krakowskim oddziale Pierwszego Komercyjnego Banku. W 1994 r. – jak mówi – „została sprzedana” do firmy Lukas. Spółka specjalizująca się w sprzedaży ratalnej właśnie podpisała kontrakt z Pierwszym Komercyjnym Bankiem na finansowanie kredytów ratalnych. Wówczas Gawęska poznała założyciela Ultimo Janusza Tchórzewskiego, wtedy prawą rękę Mariusza Łukasiewicza, właściciela Lukasa.
Ultimo powstało w 2002 r., ale Gawęska w Lukasie (który z pośrednika kredytowego przekształcił się w bank) pracowała do 2005 r., będąc szefem krakowskiego oddziału, a od 2001 r. członkiem zarządu Lukas i Lukas Banku. W firmie windykacyjnej zaczęła od stanowiska dyrektora zarządzającego, stery w spółce objęła w 2006 r. I to m.in. ona odpowiada za poprawę społecznego wizerunku branży. Od początku Ultimo pod jej kierownictwem postawiło na model polubownego egzekwowania należności.
– W większości przypadków ludzie stają się dłużnikami z powodu jakichś życiowych porażek, a nie z własnej woli. Naszym celem jest odzyskanie należności – ale w sposób dopasowany do bieżących możliwości klienta. Moi ludzie pracujący w call center co prawda czasem spotykają się z agresją drugiej strony, ale to jest wpisane w ten zawód i nie ma mowy o tym, by pracownik Ultimo choćby podniósł głos na rozmówcę. Musimy dążyć do tego, by ustalić warunki spłaty, ale to nie znaczy, że mamy być bezwzględni – deklaruje.
Ostatnio firma wycofała się m.in. z kontrowersyjnych zapisów w listach kierowanych do dłużników. UOKiK miał zastrzeżenia do fragmentów, w których Ultimo informowało o tym, że na zlecenie firmy agencja detektywistyczna przeprowadzi rozmowy z pracodawcą i sąsiadami dłużnika. UOKiK uznał, że to zastraszanie, spółka zobowiązała się do zaniechania takich działań.
Ultimo skupia się na krajowym rynku wierzytelności, który cały czas według Gawęskiej ma duży potencjał wzrostu. Jej zdaniem w tym roku na sprzedaż mogą trafić długi o wartości nominalnej 10 mld zł. W obrocie znajdą się nowe kategorie niespłacanych długów, np. zabezpieczone wierzytelności konsumenckie. W pierwszej połowie roku firma kupiła trzy pakiety wierzytelności zabezpieczonych hipotekami o wartości nominalnej ok. 200 mln zł.
– Jest jeszcze grupa wierzytelności małych i średnich firm czy korporacyjnych, których na razie nie ma zbyt wiele w obrocie. Dlatego rozwijamy działalność w kraju – mówi Gawęska.
Oprócz obrotu wierzytelnościami Ultimo chce rozwijać inny finansowy projekt. Pod marką Takto udziela pożyczek. – Ruszyliśmy w styczniu i wyniki są bardzo dobre. Będziemy to kontynuować i miejmy nadzieję, że planów nie pokrzyżuje nam ustawodawca, wprowadzając niekorzystne regulacje dla rynku pożyczek pozabankowych – mówi prezes Ultimo.