Jak pisaliśmy wczoraj w dwóch boeingach brakowało filtrów paliwa.

>>> Czytaj też: Dreamlinery LOT-u latały bez filtrów paliwa

Jeden przyleciał już wybrakowany z fabryki w Seattle. Biuro prasowe Boeinga poinformowało DGP, że trwają rozmowy o rekompensatach, których od koncernu domaga się polski przewoźnik. Ani LOT, ani Amerykanie nie precyzują jednak, o jakie sumy chodzi.

Sprawdziliśmy, jak wygląda sytuacja innych linii, które ponoszą straty w związku z awariami dreamlinerów. Wnioski są dla LOT niekorzystne. Zagraniczne linie znacznie skuteczniej dochodzą swoich roszczeń. Chodzi m.in. o Qatar Airways i Air India. Szef tej pierwszej Akbar Al Baker już na początku maja mówił agencji Reutera, że „jego firma dostanie odszkodowanie, ponieważ dostała samoloty, którymi nie można latać, a Boeing to rozumie”. Z kolei rząd Indii poinformował, że Boeing zgodził się na pokrycie strat linii Air India wynikających z defektów maszyny.

Reklama

LOT (podsekretarz stanu w Ministerstwie Skarbu Rafał Baniak mówił nawet o 100 mln zł strat z tego tytułu) również płacił za przestoje dreamlinerów. Jednak na razie nie zanosi się na rozwiązanie sprawy z Boeingiem. – W tej chwili trwają rozmowy dotyczące odszkodowania od firmy Boeing za straty, jakie poniosły PLL LOT w związku z uziemieniem boeingów 787 dreamliner na początku tego roku. Negocjacje mogą potrwać do końca 2013 r. Zgodnie z dobrą praktyką rynkową nie komentujemy trwających rozmów. O szczegółach będziemy informować po ich zakończeniu – poinformowano nas w biurze prasowym linii.

W sierpniu prezes LOT Sebastian Mikosz komentował, że jeśli do końca 2013 r. linia nie porozumie się z producentem, sprawa trafi do sądu. – Negocjacje prowadzimy dlatego, że (Boeing – red.) to nasz bardzo ważny partner, my zaś jesteśmy gotowi do podjęcia wszystkich kroków, jakie są możliwe w ramach prawnych, żeby bronić interesu spółki – stwierdził Mikosz.

>>> Czytaj też: LOT zapewnia, że polski Dreamliner nie był zagrożony

LOT ma jednak niewielkie pole manewru. I to raczej Boeing jest dla linii ważnym partnerem, a nie na odwrót. W sumie zamówiły one 8 dreamlinerów, z czego 5 otrzymały. W przypadku Qatar Airways zamówienie opiewa na 30 maszyn. Prezes Akbar Al Baker zagroził, że jeśli Boeing szybko nie rozwiąże sprawy, linia zrezygnuje z kolejnych zamówień i kupi porównywalnej klasy maszyny u Airbusa (A-330). W takiej sytuacji Boeing musi się liczyć z Qatarem. Chodzi o to, by przewoźnik nie przetarł szlaku prowadzącego do pozbycia się owianej złą sławą maszyny. Linia wyliczyła swoje straty na 200 mln. Japończycy (linie ANA i JAL) na podobną sumę. Z kolei australijski Qantas wywalczył 125 mln dol. za opóźnienia w dostawach dreamlinera. Air India niecałe 40 mln.

– Nie znamy warunków kontraktowych między Boeingiem a LOT-em, ale ta umowa daleko odbiega od standardowych. Pierwszym odstępstwem od normy było to, że dostawa się tak mocno opóźniła. Przypomnę, że wtedy nie ogłoszono, iż LOT dostał jakiś upust – komentuje Maciej Grelowski, przewodniczący Rady Głównej Business Centre Club. – Poza tym finansowanie było zapewnione w Stanach, a LOT dreamlinery tylko leasinguje. Tak więc trudno oceniać, czy ma szansę dostać odszkodowanie, czy nie – dodaje.

Jak pisaliśmy wczoraj, podczas przeglądu silników samolotu Dreamliner B787 o numerze SP-LRB stwierdzono brak jednego z dwóch filtrów w każdym z dwóch silników tej maszyny – tzw. filtra paliwowego niskiego ciśnienia. Zarządzono przegląd pozostałych czterech dreamlinerów. W tym celu z Seattle przyjechała ekipa mechaników firmy Boeing. W jednym z samolotów stwierdzono brak filtra niskiego ciśnienia w jednym silniku. W pozostałych trzech maszynach nie było braków. Na czas przeglądu wynajęto samoloty Boeing 777 i Boeing 767 od prywatnego przewoźnika EuroAtlantic.

>>> Więcej o problemach z samolotami Boeinga czytaj w raporcie Forsal.pl