Przybyli na żądanie obu państw. Wielka Brytania poskarżyła się Brukseli na długie kolejki na granicy, a Madryt utrzymuje, że z Gibraltaru masowo przemycane są do Hiszpanii papierosy.

Trudno spodziewać się obiektywnej oceny sytuacji. Po hiszpańskiej stronie, na przejściu granicznym, pracowało dzisiaj 2 razy więcej policjantów i ruch odbywał się niemal bez zakłóceń. Od rana nie znaleziono też żadnego przemycanego kartonu papierosów, bo wszyscy wiedzieli o wizycie wysłanników z Unii.

Na wieść o ich przyjeździe po obu stronach granicy ustawiły się manifestacje. Na Gibraltarze protestowali hiszpańscy pracownicy tamtejszych firm, którzy - odkąd zaczęły się kolejki - mają problemy z dotarciem do pracy. A po hiszpańskiej swoich praw dochodzili rybacy, którym Gibraltar zakazał połowów.

Przedstawicielom Unii pozostał na obserwację granicy jeden dzień. Jednak zapowiedzieli już, że wyciągnięcie wniosków będzie trudne i na raport trzeba będzie poczekać.

Reklama