Gdy w mieście obradowała doroczna konferencja rządzącej Partii Konserwatywnej, ulicami przeszedł w niedzielę 50-tysięczny marsz protestu.

Organizujący demonstrację związkowcy i opozycyjna Partia Pracy położyli szczególny nacisk na szkody, jakie polityka cięć budżetowych poczyniła w ochronie zdrowia. Andy Burnham, minister zdrowia w gabinecie cieni, zarzucił torysom, że po cichu ją prywatyzują w imię oszczędności.

Rzeczniczka rządowa zapewniała, że ochrona zdrowia pozostanie darmowa dla wszystkich, bez względu na to, kto będzie leczyć chorych i kto będzie im świadczył inne usługi. Jednak lider konserwatystów, nie pozostawiał żadnych wątpliwości, że to nie koniec polityki wyrzeczeń i cięć: "Mamy jeszcze długą drogę i wielki deficyt do spłacenia" - powiedział David Cameron w wywiadzie udzielonym BBC. "Nie będziemy dalej podnosić podatków. Uważamy, że można zrealizować resztę programu redukcji deficytu poprzez dalsze ograniczenie wydatków."

Ale nawet na konferencji torysów odezwały się głosy sprzeciwu wobec cięć. Podczas przemówienia ministra obrony Philipa Hammonda, dwóch emerytowanych żołnierzy wznosiło okrzyki, że oszczędzanie na wojsku, to chowanie głowy w piasek, a nie polityka obronna.

Reklama

>>> Czytaj też: Wielka Brytania: rusza rekrutacja do wojsk cybernetycznych