Na obrazkach w amerykańskim elementarzu szkoła jest otoczona parkiem zieleni i wita dzieci szeroko otwartymi drzwiami. Jak wszędzie na świecie. Tylko że amerykańska rzeczywistość daleko odbiega dziś od tej sielanki. Ubiegłoroczna strzelanina w Sandy Hook zmieniła wszystko. Miliony pierwszoklasistów powędrowały w tym roku do szkół nadzorowanych przez policję i coraz bardziej przypominających miniwięzienia.

Gliniarz w podstawówce

Rok temu do szkoły podstawowej w Fort Collins w stanie Kolorado można było wejść w każdej chwili. Wystarczyło wpisać się na listę gości w sekretariacie. Dziś drzwi pozostają zamknięte, otworzyć je ma prawo jedynie strażnik, a osobę, której nie zna, wpuści na teren budynku dopiero po zeskanowaniu w komputerze jej prawa jazdy. Sprawdzi w ten sposób przeszłość kryminalną i poczytalność gościa. Władze szkolne rozważają instalację w sekretariacie przycisków alarmowych do wzywania policji i ambulansu, a do tego wymianę obecnego zwyczajnego ogrodzenia z siatki na żelazny parkan zakończony szpikulcami.
– Po Sandy Hook nic nie jest dzisiaj przesadą. Musimy tylko uważać, by nie kreować niepotrzebnie wśród dzieci poczucia, że coś im przez cały czas zagraża. To jest najtrudniejsze – mówi Mark Wertheimer, dyrektor szkoły Traut Core Knowledge w Fort Collins.
Reklama
Szkoły prześcigają się w pomysłach, jak zabezpieczyć się przed uzbrojonymi szaleńcami. Tym bardziej że czują się osamotnione i zdane wyłącznie na siebie.
Za nowe środki bezpieczeństwa płacą lokalne władze, a niekiedy i sami rodzice, przeprowadzając w szkołach zbiórkę pieniędzy np. na elektroniczne skanery czy zamki w drzwiach. Wyróżnia się na tym tle gubernator New Jersey Chris Christie, który wykroił z budżetu stanu aż 1,8 mln dol. na prowadzenie w szkołach comiesięcznych ćwiczeń ewakuacyjnych na wypadek strzelaniny, instalację przedsionków z bramkami do wykrywania metali i zakup iPadów dla wszystkich nauczycieli, by usprawnić komunikację.
W szkołach w Cold Spring w Minnesocie powieszono w klasach kuloodporne tablice, za którymi nauczyciel może się schować wraz z dziećmi. W kilku hrabstwach w Teksasie i Missouri mieszkańcy dali nauczycielom prawo do wnoszenia na teren szkoły broni. Nawet w prowincjonalnych, kilkuklasowych szkołach pojawiły się od września kamery do monitoringu drzwi wejściowych i parkingów.
Zmianą, która najbardziej rzuca się w oczy, jest oczywiście obecność na terenie szkół zastępów policji. – Rok temu przeszkoliliśmy do pracy w szkole 600 funkcjonariuszy. W ostatnie wakacje – ponad dwa tysiące. Jesteśmy zalani zgłoszeniami – mówi Mo Canady, policjant i prezes Związku Policjantów Pracujących w Szkołach (National Association of School Resource Officers).
Amerykańskie nastolatki oswoiły się z policją. Funkcjonariusze patrolują licea i gimnazja od czasów strzelaniny w liceum Columbine w Kolorado w 1999 r. Dwóch uczniów zastrzeliło wtedy 12 osób i raniło 24. Od września tego roku policja nadzoruje czas wchodzenia i wychodzenia dzieci ze szkoły także w podstawówkach. Jeśli jest wola mieszkańców, jak np. w hrabstwie Rutherford w Tennessee, policjant przyjeżdża do szkoły na cały dzień, a przy okazji prowadzi szkolenia z samoobrony. Departament Sprawiedliwości przeznaczył w tym roku na policyjną ochronę w szkołach dodatkowe 44 mln dol. wypłacane szkołom w postaci grantów.

Kryj się i walcz

Niewykluczone, że na liście oficjalnych, obowiązkowych szkoleń dla nauczycieli znajdzie się niedługo także film instruktażowy pt. „Uciekaj, kryj się, walcz”, pokazujący, co robić, gdy do szkoły wedrze się napastnik z bronią. Zamiast czekać biernie na policję, pracownicy mają: „walczyć, wykazywać agresję, udawać, że też mają broń. i za wszelką cenę dążyć do rozbrojenia i unieszkodliwienia intruza”.
Film został wyprodukowany przez biuro burmistrza z Houston dla jego własnego biura, ale natychmiast stał się hitem wśród edukatorów. – W każdej szkole powinna być minimum jedna osoba przeszkolona i uzbrojona podobnie jak policjant federalny (marshall) i pracująca incognito. Jako opiekun dzieci spałbym wtedy spokojniej – mówi Mark Wertheimer.