O groźnych skutkach potencjalnej niewypłacalności Ameryki mówi szef Banku Światowego. Tymczasem na Wall Street coraz bardziej nerwowo.

W Waszyngtonie trwa polityczny pat. Republikanie, którzy mają większość w Izbie Reprezentantów, chcą odsunięcia w czasie reformy zdrowia i radykalnego ograniczenia wydatków państwa. By to osiągnąć zablokowali część administracji federalnej i grożą, że nie podniosą limitu długu publicznego. Barack Obama odmawia jednak negocjacji z republikanami. "Jeśli Kongres nie podniesie limitu zadłużenia to Ameryka nie będzie mogła się wywiązać ze wszystkich zobowiązań finansowych po raz pierwszy od 225 lat" - mówi amerykański prezydent.

Potencjalna niewypłacalność Stanów Zjednoczonych może mieć poważne, negatywne konsekwencje dla globalnej gospodarki. Według szefa Banku Światowego Jim Yong Kima, skutki potencjalnego kryzysu w dużym stopniu odczują mieszkańcy biednych krajów. Amerykańscy inwestorzy do tej pory nie wierzyli, że Kongres odważy się nie podnieść limitu zadłużenia państwa. Groźba taka staje się jednak realna co wczoraj spowodowało spadek Dow Jones o ponad 150 punktów.