W rezultacie w drugim kwartale odnotowano wzrost PKB rzędu jedynie 7,5 proc. w ujęciu rok do roku, rosły też obawy co do prawdopodobieństwa osiągnięcia tego celu. Od tego momentu aktywność gospodarcza ulega poprawie, zwłaszcza popyt zewnętrzny jest mocny, a dane opublikowane niedawno przez Koreę Południową sugerują, że sytuacja taka będzie się utrzymywała.

Ponadto największemu importerowi chińskich dóbr - strefie euro – wreszcie udało się wyjść z recesji, co również powinno pomóc chińskim eksporterom. Jednak dla wzrostu aktywności kluczowe było również uzupełnianie zapasów, które raczej nie utrzyma się na obecnym poziomie. Stąd perspektywy dla gospodarki chińskiej obejmują umiarkowany wzrost w ostatnim kwartale 2013 r. i na początku 2014 - jednak "okres trwałości" dla takiego wzrostu będzie ograniczony.

Chińscy przywódcy nadal koncentrują się na utrzymaniu wzrostu kredytów w ryzach, więc nowych pożyczek denominowanych w juanie przybyło niecałe 3 proc. w ujęciu rok do roku, licząc do sierpnia.

Naprowadzenie chińskiej gospodarki na bardziej zrównoważoną ścieżkę rozwoju jest projektem długoterminowym, ale wstępne sygnały wskazują na to, że proces ten już się zaczął poprzez działania takie jak ograniczanie wzrostu kredytów. Jednak inwestycje w środki trwałe nadal rosną w niezrównoważonym tempie 20 proc. rocznie, a gdy na poważnie zacznie się proces ponownego dostosowywania się do sytuacji, tempo takich inwestycji powinno wyraźnie spaść. W takiej sytuacji to konsumpcja prywatna będzie musiała zrekompensować wynikający z tego negatywny wpływ na rozwój gospodarki.

Reklama

Dowody na to, że chiński konsument będzie w stanie uregulować rachunek, nie są przekonujące, gdyż wymagałoby to konsekwentnie wysokiego wzrostu konsumpcji prywatnej na przestrzeni wielu lat. Zatem w perspektywie średnio- i długoterminowej przewiduję dużo mniejszy wzrost dla Chin, być może nawet poniżej 5 proc. Jednak w perspektywie krótkoterminowej obraz jest jaśniejszy – spodziewam się wzrostu rzędu 7,5 proc. zarówno w tym roku, jak i w 2014 r.

>>> Polecamy: Londyn otwiera drzwi dla wielkich banków inwestycyjnych z Chin