W polskiej branży mleczarskiej zarejestrowanych jest ok. 300 zakładów produkcyjnych – wynika z danych Głównego Inspektoratu Weterynarii. Aktywną działalność prowadzi 200 z nich. Zdaniem ludzi z branży w ciągu dekady ta ostatnia liczba zmniejszy się o połowę.
W ostatnich latach z rynku znikało średnio po kilka podmiotów rocznie. Najbardziej aktywnymi w konsolidacji były firma Mlekopol i SM Mlekovita. W rezultacie oba te podmioty mają obecnie przychody przekraczające po 2,7 mld zł.
Mlekovita, wicelider rynkowy, przyłączyła już trzynaście podmiotów. Do tej pory głównym motorem konsolidacji było przejmowanie dostawców. Ze względu na obowiązujące kwoty mleczne nie można było powiększyć produkcji, nie mając zagwarantowanych dostaw surowca. W rezultacie dziś spółdzielnia ma większe moce niż produkcję.
– Obecnie jesteśmy w stanie przerobić 4,5 mln l mleka oraz 1,8 mln l serwatki dziennie. To więcej, niż faktycznie produkujemy – wyjaśnia Dariusz Sierpiński, prezes Mlekovity.
Reklama
Także inne duże spółdzielnie mają podobną sytuację. – Nasze moce produkcyjne oceniamy dziś na 700 tys. l mleka na dobę. Wykorzystujemy je jednak tylko w połowie – zapowiada Grzegorz Kapusta, wiceprezes SM Ryki. Spółdzielnia ta do tej pory przejęła tylko jeden podmiot z Lubelszczyzny.
Jednak owe niewykorzystane moce wcale nie osłabiają apetytu branży na konsolidację. SM Mlekovita chce przejąć jeszcze kilkanaście podmiotów, za okazjami do fuzji rozglądają się także Ryki. Także Spomlek z Radzynia Podlaskiego, który ostatnio przejął Okręgową Spółdzielnię Mleczarską w Chojnicach oraz Elbląską SM, szuka nowych celów.
– Partnerami są dla nas spółdzielnie, których znaczącą część produkcji stanowią sery żółte. Analizujemy również ich potencjał wzrostowy w dziedzinie produkcji, jak i zwiększenia skupu mleka – tłumaczy Edward Bajko, prezes zarządu Spomleku.
Teraz jednak sednem konsolidacji jest zwiększenie mocy produkcyjnych i wydajności.
– Tylko w ten sposób możemy się przygotować na wielkie starcie z producentami z Zachodu – mówi Sierpiński.
Mleczarnie przygotowują się do zniesienia kwot mlecznych, które nastąpi w 2015 r. Wówczas dostęp do mleka przestanie być problemem, gdyż rolnicy będą mogli bez kłopotu zwiększać produkcję. Wygrają ci, którzy będą w stanie wchłonąć tę większą ilość mleka i ją przetworzyć. Oczywiście innym rozwiązaniem mogłyby być inwestycje, ale polska branża mleczna jest rozdrobniona. Zaledwie jedna czwarta podmiotów działających w sektorze wypracowuje przychody na poziomie ponad 100 mln zł rocznie. Spośród nich zaledwie kilka może pochwalić się sprzedażą przekraczającą 1 mld zł w skali roku. Do tego zyskowność sektora maleje. W 2012 r. 130 największych firm przetwórczych wypracowało łącznie 455,5 mln zł zysku netto. W 2011 r. wyniósł on 588,6 mln zł. W tym samym czasie przychody firm wzrosły z 22,7 mld zł do 23,8 mld zł.