Jest pani marszałkiem jednego z dwóch województw, które w okresie 2014–2020 dostaną najmniej unijnych pieniędzy w ramach regionalnych programów operacyjnych. Lubuskie i opolskie dostaną po 0,8 mld euro. Czy to nie za mało, biorąc pod uwagę potrzeby województwa?
Jesteśmy najmniejszym województwem, liczącym 1 mln mieszkańców. Nasza alokacja po przeliczeniach wynosi 906,01 mln euro. Algorytm berliński bierze pod uwagę m.in. bezrobocie w przekroju powiatowym, liczbę mieszkańców czy dynamikę wzrostu PKB. Zostaliśmy poniekąd ukarani za to, że w okresie 2007–2013 mieliśmy najwyższą dynamikę wzrostu zatrudnienia i inwestycji w Polsce. Jednak kwota na okres 2014–2020 liczy o 160 mln euro więcej niż w obecnym programowaniu. Czy to wystarczy? Potrzeb jest bardzo wiele. Jesteśmy regionem transgranicznym, z obszarami powojskowymi i popegeerowskimi. Potrzebujemy sporo pieniędzy na innowacje, bo jesteśmy na przedostatnim miejscu w Polsce pod tym względem.
Pytanie tylko, czy większą kwotę uda się skonsumować. Z danych Ministerstwa Rozwoju Regionalnego wynika, że na koniec września kontraktacja była na poziomie 85,9 proc. alokacji dostępnej dla województwa w okresie 2007–2013. To poniżej średniej dla wszystkich regionów, która wyniosła 88,8 proc.
Z naszych danych wynika, że ten poziom sięgnął już 90 proc. Wolnej alokacji praktycznie nie ma. Zostało nam 11,9 mln zł w ramach LRPO. Program jest na finiszu, przeprowadzamy ostatnie konkursy. Nie ma zagrożenia, że nie wykorzystamy wszystkiego. Pod kątem wdrażania funduszy w 2010 r. mieliśmy drugie miejsce w Polsce, za co otrzymaliśmy bonus w postaci 55 mln euro i ta nagroda też już jest zakontraktowana. Najwięcej pieniędzy w obecnej perspektywie przeznaczyliśmy na infrastrukturę transportową.
Reklama
Ale plan budowy nowych dróg zakładał budowę 29 km, a powstało tylko 16 km.
Ale za to zrekonstruowaliśmy 110 km dróg i 74 km linii kolejowych. Z moich informacji wynika, że plan dotyczący dróg jest wykonany z nadwyżką. W latach 2007–2013 przyjęto do realizacji 70 projektów drogowych o łącznej wartości 504 mln zł. To nie są tylko drogi wojewódzkie, lecz także powiatowe i gminne, których modernizacja kosztowała ponad 150 mln zł, oraz pięć obwodnic, m.in. Babimostu, Nowej Soli, Nowego Kisielina, gdzie powstaje park naukowo-technologiczny.
Każdy region pod kątem przyszłej perspektywy UE musi wybrać, w czym chce się specjalizować i na co w związku z tym przeznaczać największe pieniądze. To z kolei zaważy na tym, jakiego rodzaju firmy będą ściągać do regionu. Co wybrało woj. lubuskie?
Po 2014 r. będzie jeden program dwufunduszowy. W ramach EFRR, czyli twardych inwestycji, najwięcej pieniędzy (28 proc. alokacji) przypadnie na oś „gospodarka i innowacje”. Druga oś to „rozwój cyfrowy”, na którą przypadnie 4,5 proc. środków. Następnie jest oś „gospodarka niskoemisyjna” (15 proc.), „środowisko i kultura” (15 proc.) i „transport” (24 proc.). W ramach EFS, czyli kapitał ludzki, na oś „rynek pracy” przypadnie 38 proc., na „równowagę społeczną” – 22 proc., a na „nowoczesną edukację” – 26 proc. Wyznaczyliśmy inteligentne specjalizacje. Nasze potencjały to zrównoważone budownictwo, energetyka, branża metalowa, nowoczesne technologie informatyczne, agrotechnika i przetwórstwo spożywcze.
Wcześniej przyznała pani, że województwo jest na szarym końcu pod względem innowacyjności. Czy w takim razie stawianie na ten element nie jest rzucaniem się na zbyt głęboką wodę?
Tylko tak można się nauczyć pływać. Lubuskie może skorzystać na bliskości Berlina, czyli potężnego rynku biznesowego. Współpracujemy z 12 regionami na świecie, więc mamy możliwość wymiany doświadczeń. Zresztą innowacyjność jest jednym z wymogów czasów, w których żyjemy. To warunek kreowania dodatkowych, choć niewątpliwie kosztownych miejsc pracy. Naszym kluczowym priorytetem jest właśnie tworzenie warunków dla rozwoju nowoczesnych, innowacyjnych i dobrze opłacanych miejsc pracy.

>>> Polecamy: Lubuskie: "Polska Toskania" stawia na promocję lokalnego wina