Złożona przez Moskwę skarga w ramach Światowej Organizacji Handlu (WTO) dotyczy ceł karnych nakładanych przez Unię Europejską na rosyjską produkcję metalurgiczną i chemiczną. Ewentualne rozstrzygnięcie sprawy na korzyść Rosji może zagrozić polskim producentom nawozów, a także okazać się zachętą do składania podobnych skarg przez inne kraje.
Do walki z europejskimi praktykami ochronnymi wezwał w październiku zeszłego roku prezydent Władimir Putin. Na jego polecenie formowane są już specjalistyczne komórki przy rosyjskim ministerstwie przemysłu i handlu oraz ministerstwie rozwoju gospodarczego. Najwięcej zastrzeżeń Moskwy budzi właśnie europejska polityka antydumpingowa. Według rosyjskich danych w latach 1995–2000 Bruksela wprowadziła przeciwko rosyjskiej produkcji 17 rozwiązań antydumpingowych. Większość z nich przeczy międzynarodowym normom – czytamy na stronie resortu gospodarki.
Szczególne niezadowolenie Rosjan wzbudza „korekta energetycznej składowej w cenie rosyjskich towarów” stosowana przez Komisję Europejską w postępowaniach antydumpingowych. Zdaniem Moskwy niesprawiedliwe jest to, że przy określeniu wartości towaru Bruksela uwzględnia cenę surowców w Europie, ignorując wewnątrzrosyjskie ceny, które są kilkakrotnie niższe. W efekcie naliczony przez KE koszt rosyjskiej produkcji okazuje się wyższy od cen ustalanych przez Rosjan. Jest to podstawa do naliczenia ceł karnych. W tym przypadku chodzi o cła w wysokości 22–28 proc. na saletrę amonową i wyroby ze stali z Rosji.
Nieoficjalnie wiadomo, że prawne zwalczanie unijnej „energetycznej korekty” było jednym z motywów przystąpienia Rosji do WTO. Tymczasem Unia odpiera zarzuty Rosjan i twierdzi, że w ten sposób próbuje zwalczać praktyki dual pricingu (podwójnych cen) stosowane przez Moskwę. – Rzecz w tym, że wewnątrzrosyjska cena gazu nie jest określana według rynkowych zasad. Utrzymywana jest na sztucznie niskim poziomie przez rosyjski rząd. W tej chwili koszt gazu kupowanego w Rosji przez rosyjskie firmy nawozowe jest nadal niższy niż cena jego wydobycia – tłumaczy w rozmowie z DGP Tomasz Włostowski, specjalista od polityki handlowej UE i partner zarządzający w brukselskiej kancelarii EUTradeDefence. – Co więcej, Rosja zobowiązała się do podniesienia tej ceny w protokole wejścia do WTO i tego zobowiązania ciągle nie wykonała – dodaje.
Reklama
>>> Ukraina rezygnuje z dywersyfikacji dostaw gazu. Błękitne paliwo będzie importowane jedynie z Rosji.
Rosjanie przegrali już batalię w tej sprawie przed Sądem Ogólnym UE. Obecnie sprawa w ramach apelacji rozpatrywana jest przez Trybunał Sprawiedliwości UE. Spór w WTO ma być otwarciem drugiego frontu walki przez Rosjan. Zdaniem części analityków Moskwa ma spore szanse na wygraną. – Do rosyjskiego poziomu spadły też ceny gazu w USA. Dlatego teraz UE będzie o wiele trudniej udowodnić swoje racje – komentuje dla dziennika „Wzglad” analityk agencji FG BKS Oleg Pietropawłowskij. W dodatku Rosja to niejedyny kraj, który zgłasza pretensje do unijnej polityki antydumpingowej. Podobną skargę złożyła już Argentyna w proteście z powodu niedawno nałożonych ceł na biodiesel z tego kraju. Cła karne nałożono też na Indonezję. Do chóru niezadowolonych może dołączyć też Arabia Saudyjska, również oskarżana w przeszłości o stosowanie dual pricingu.
W przypadku wygranej Rosji i ewentualnego zniesienia ceł antydumpingowych na rosyjską saletrę amonową jako pierwsi powinni się martwić Polacy. Polski rynek mogą bowiem zalać o wiele tańsze nawozy zza wschodniej granicy. Gaz stanowi bowiem od 40 do nawet 60 proc. kosztów produkcji nawozów. Jak pisaliśmy wcześniej w DGP, z podobną sytuacją, choć na mniejszą skalę, polskie firmy chemiczne musiały się zmierzyć w latach 2009–2010. Na skutek spadku cen gazu za granicą, wysokich cen w kraju wynikających z kontraktu z Gazpromem i braku możliwości importu paliwa z tańszych źródeł polskie zakłady azotowe musiały korzystać z niemal trzykrotnie droższego surowca. Konkurencyjność producentów mocno spadła, a Polskę zalały ogromne ilości nawozów importowanych, m.in. Węgier.
>>> Takiej sytuacji jeszcze w Europie nie było. Należąca do UE Dania poskarżyła się do Światowej Organizacji Handlu na... samą Unię. Poszło okonflikt dotyczący limitów połowowych makreli i śledzi na Morzu Północnym.