Brytyjska Partia Pracy po raz pierwszy dała też do zrozumienia, że popiera ograniczenie imigracji i tak zwaną "turystykę zasiłkową".
Rzecznik labourzystów do spraw zatrudnienia, Chukka Umuna, wyjaśnił w programie telewizji BBC, że sytuację skomplikowała nie tylko zgoda na przedwczesne otwarcie rynku pracy dla obywateli nowych państw Unii Europejskiej w 2004 roku, ale i generalnie złe wykorzystanie imigrantów: "Podczas ostatniego okresu u władzy popełniliśmy błąd, bo mieliśmy ludzi z wysokimi kwalifikacjami przybywających z zagranicy do pracy nie wymagającej kwalifikacji. A w sektorze pracowników nisko wykwalifikowanych - uważamy, że z państw Unii przybyło ich za dużo"
Chukka Umuna dodał też, że nie tylko rząd, ale i labourzyści kontaktują się z politykami w innych państwach Unii w kwestii ograniczenia imigracji. I nie jest to wcale atak na politykę otwartego rynku pracy. "Założyciele Unii Europejskiej myśleli o wolnym przepływie pracowników, a nie bezrobotnych" - powiedział rzecznik Partii Pracy.
5 stycznia konserwatywny premier Wielkiej Brytanii David Cameron opowiedział się przeciwko pobieraniu przez pracujących na Wyspach Polaków zasiłku na dzieci w Polsce, choć jest to legalne w świetle unijnych przepisów. Deklaracja ta odbiła się szerokim echem zarówno w Polsce jak i w Europie.
8 stycznia późnym popołudniem premier Donald Tusk i David Cameron w rozmowie telefonicznej poruszyli temat wypowiedzi premiera Wielkiej Brytanii w sprawie imigrantów. >>> Czytaj więcej
Komisarz UE Viviane Reding interpretuje brytyjskie obawy przed nadmierną imigracją jako populizm, a inni politycy nawet jako szowinizm.
Od obaw o nadmierny napływ imigrantów nie są wolne także inne kraje UE. >>> Czytaj więcej: Niemcy pójdą w ślady Wielkiej Brytanii? CSU boi się fali imigrantów oraz >>> Holandia coraz bardziej ksenofobiczna. Kraj chce się pozbyć imigranów