Złoty pozostaje pod presją wysokiej awersji do ryzyka, co jednak nie martwi ani NBP, ani MF. Kurs EUR/PLN otarł się już o poziom 4,24.

Złoty coraz słabszy. Rentowności obligacji w górę. Tak przedstawia się obecna sytuacja na krajowym rynku finansowym. Nie jest to jednak skutek czynników wewnętrznych, ale przede wszystkim sytuacji na emerging markets, do których nasz kraj nadal jest zaliczany. Pomimo, że banki centralne bardzo mocno podnoszą stopy procentowe, nie są w stanie zatrzymać odpływu kapitału zagranicznego ze swoich rynków. Sytuacja taka po części jest jednak zrozumiała. Kryzys w USA zażegnany, Europa Zachodnia powoli wychodzi na prostą, zaś kraje emerging markets wspierane do tej pory działaniami Fed nie widząc potrzeby przeprowadzania bolesnych dla obywateli reform żyły z płynącego do nich taniego pieniądza. Obecnie, kiedy Rezerwa Federalna wycofuje pomoc, ich słabości ponownie zauważane są przez inwestorów. Coraz bliższe zakręcenie kurka uderza w rynkowe notowania emergingów. Kraje takie jak Turcja, Indie, czy RPA próbują bronić rodzimych walut szybkimi, dużymi w skali podwyżkami stóp, ale jak pokazuje historia, nie jest to najlepsza droga. Tylko konserwatywna polityka reformatorska byłaby tu w stanie zaradzić. Nerwowość na rynkach wschodzących może zatem utrzymywać się jeszcze przez jakiś czas. Choć w Polsce nie widać zagrożenia kryzysem finansowym, podczas gdy w innych krajach coraz głośniej mówi się o możliwości realizacji czarnego scenariusza, złoty również będzie się znajdować pod presją spadkową.

Tymczasem krajowe publikacje pokazują, że gospodarka nasza w porównaniu do innych spisuje się całkiem nieźle. Co prawda z opublikowanych wczoraj danych wynika, że ubiegłoroczny wzrost był najwolniejszym od 2009 roku (wzrost PKB w 2013 roku o 1,6 proc. r/r), to jednak był on nieco wyższy od oczekiwanego i wiele wskazuje na to, że wychodzimy na prostą. GUS nie podał jeszcze danych za sam 4Q13, jednakże ekonomiści szacują, że dynamika PKB w ostatnich trzech miesiącach ub. roku będzie rzędu 2,8 proc. po 1,9 proc. w 3Q13. Po przeszacowaniu danych na wyniki 4Q13 widać, że spożycie indywidualne wzrosło o 2,1 proc. r/r (najlepsza nota od I kw. 2012), inwestycje o 1,2 proc. r/r. Kontrybucja eksportu netto utrzymała się na dodatnim poziomie za sprawą lepszego eksportu przy poprawiającej się dynamice importu. W kolejnych kwartałach spodziewany jest dalszy wzrost dynamiki spożycia indywidualnego za sprawą poprawy sytuacji na rynku pracy i dzięki rosnącej aktywności kredytowej. Oficjalne dane nt. PKB za 4Q13 GUS poda 14 lutego (tzw. szybki szacunek).
W czwartek przy spadającym euro/dolarze (poniżej 1,355 na koniec sesji) kurs euro/złoty poszybował w okolice 4,245. W tym samym czasie dolar/złoty testował opór na 3,125; zaś frank/złoty ocierał się już o 3,47. Pary notowały najwyższe poziomy od września ub. roku.
Od grudniowej decyzji Fed o rozpoczęciu ograniczania wartości QE3 złoty wobec euro osłabił się już o blisko 2,7 proc. w czym jednak ani NBP, ani MF nie widzi na razie niebezpieczeństwa. Jak powiedział wczoraj minister finansów M.Szczurek, Polska jest obecnie mniej zależna od finansowania zagranicznego niż kilka lat temu, a nasza gospodarka jest bardziej zbilansowana, co powoduje, że jesteśmy bardziej odporni na zawirowania na rynkach światowych. W okresie ożywienia koniunktury przy jednoczesnej niskiej inflacji MF bardziej obawiałby się umacniania rodzimej waluty, niż jego osłabiania. W podbramkowej sytuacji, jak zaznaczył jeden z członków RPP, polskie władze gospodarcze mają dostateczne narzędzia, żeby bronić kursu, jeśli rynek wymusiłby na nich takie działania. MF może sprzedawać na rynku euro z funduszy UE, zaś NBP może podejmować interwencje uszczuplając oficjalne rezerwy.

W czwartek po południu w oczekiwaniu na informacje z USA rynki walutowe nieznacznie ustabilizowały się, nadal jednak wyczuwało się podwyższoną awersję do ryzyka. Mieszane dane nie zmieniły istotnie obrazu głównej pary walutowej. Wzrost PKB za 4Q13 okazał się zgodny z oczekiwaniami wynosząc 3,2 proc. (dane wstępne), choć składowe nieco rozczarowały, ze względu na niższą od szacowanej kontrybucję konsumpcji. Lekko słabiej zaprezentowały się dane z rynku pracy (w ub. tyg. zarejestrowano 348 tys. nowych podań o zasiłek dla bezrobotnych, podczas gdy rynek oczekiwał 333 tys.). Po tych doniesieniach euro/dolar nadal wykazywał tendencję spadkową, kierując się ku istotnemu technicznemu wsparciu na poziomie 1,353-1,355 USD.

Reklama

W piątek od rana rynki walutowe konsolidują się na poziomach z wczorajszego zamknięcia. Choć kalendarz makro jest dziś dość bogaty, to na uwagę zasługują co najwyżej dane inflacyjne z Europy oraz amerykańskie indeksy Chicago PMI i U.Michigan. Nie zakładamy jednak, by mogły one istotnie wpłynąć na kierunek euro/dolara, a tym samym złotego. Z fundamentalnego punktu widzenia dolar ma już „przez Fed” dokładnie wytyczaną ścieżkę.