Strefa euro nie spieszy się ze złagodzeniem warunków pomocy finansowej dla Grecji. Najważniejsi unijni politycy, m.in. kanclerz Niemiec Angela Merkel, obawiają się, że mogłoby to negatywnie wpłynąć na wyniki ich ugrupowań w majowych wyborach do Parlamentu Europejskiego, więc Ateny muszą poczekać do sierpnia.
Jeszcze w tym tygodniu do Grecji ma przybyć trojka, aby wznowić przerwaną w zeszłym roku ocenę postępów greckiego rządu we wprowadzaniu oszczędności budżetowych. O ile przedstawiciele Komisji Europejskiej, Europejskiego Banku Centralnego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego zapewne zgodzą się warunkowo na wypłatę kolejnej transzy z dotychczas uzgodnionej pomocy, to znacznie gorzej wygląda sprawa złagodzenia warunków bailoutu.
W listopadzie 2012 r. ministrowie finansów strefy euro ustalili, że na ten temat będzie można rozmawiać, gdy Grecja osiągnie bieżącą nadwyżkę budżetową, czyli pomijającą odsetki od zadłużenia. Złagodzenie warunków pomocy może mieć formę obniżenia oprocentowania kredytów, wydłużenia terminu ich spłaty bądź nawet ich częściowego umorzenia.
Reklama
Mimo iż w niedzielę grecki premier Antonis Samaras poinformował o tym, że Ateny w 2013 r. osiągnęły nadwyżkę w wysokości 1,5 mld euro, czyli prawie dwukrotnie wyższą niż wyznaczony przez trojkę cel, to na szybkie rozmowy o warunkach pomocy nie mają one co liczyć. – Absolutnie nie ma powodu, by po kwietniowym potwierdzeniu danych przez Eurostat spieszyć się z nowym programem czy decyzjami. Jeśli Grecja wypełni obecne zobowiązania, ma zapewnione finansowanie do sierpnia, więc w sierpniu będziemy rozmawiać o przyszłości – oświadczył szef eurogrupy, holenderski minister finansów Jeroen Dijsselbloem.
Powodem tego braku pośpiechu są wybory do Parlamentu Europejskiego. Politycy nawet niespecjalnie ukrywają, że wznowienie debaty o dalszej pomocy dla Grecji może się negatywnie odbić na ich wynikach. Szczególnie w Niemczech, gdzie na tym temacie może zyskać eurosceptyczna Alternatywa dla Niemiec (AfD). Wprawdzie minister finansów Wolfgang Schaeuble ponoć chciał wspomóc Grecję jeszcze przed wyborami, ale argumenty Merkel przeważyły.
To jednak może się negatywnie odbić na reszcie strefy euro. Brak rozmów z greckim rządem będzie argumentem dla tamtejszej opozycji sprzeciwiającej się polityce oszczędnościowej. Tym bardziej że antyoszczędnościowa Syriza od dawna prowadzi w sondażach. Jej dobry wynik w eurowyborach osłabi legitymację rządu Samarasa, który i tak ma w parlamencie tylko trzy mandaty ponad wymaganą większość. Dlatego greccy politycy nie ukrywają rozczarowania. – Umowa to umowa. Rozmowy powinny się zacząć natychmiast, gdy Eurostat zweryfikuje dane – oświadczył minister finansów Janis Sturnaras.
  • 240 mld euro wynosi łączna wartość dwóch pakietów pomocowych dla Grecji
  • 171,8 proc. wynosił w 2013 r. dług publiczny Grecji w stosunku do jej PKB
  • 30 proc. taki odsetek Greków popiera sprzeciwiającą się warunkom bailoutu partię Syriza. Od końca listopada prowadzi ona we wszystkich sondażach