– Nie odnotowaliśmy w naszej działalności znaczących zmian, wynikających z sytuacji na Ukrainie – deklaruje Aleksandra Bik z Grupy Fasing, która swoje wyroby eksportuje m.in. za wschodnią granicę. – Poszukiwania i wydobycie na Ukrainie przebiegają bez zakłóceń. Nie istnieją przesłanki do zawiązywania rezerw – zapewnia Jakub Korczak, wiceprezes Serinus Energy. Według niego spółka nie ma problemów ani ze sprzedażą gazu, bo popyt na ten surowiec nawet rośnie, ani z terminowym regulowaniem płatności przez kontrahentów. – Z zaniepokojeniem obserwujemy jednak rozwój sytuacji – dodaje Korczak. Za dwa tygodnie, zgodnie z zapowiedzią ministra energetyki Ukrainy, cena 1 tys. m sześc. gazu ma wzrosnąć o 100 dol., do 368 dol. Spółka w niewielkim stopniu odczuwa osłabienie hrywny (od początku roku o blisko 20 proc.), co powoduje konieczność ograniczania kosztów. Zgodnie z planem zwiększane jest jednak dzienne wydobycie gazu – ma wzrosnąć na koniec 2014 r. do 800 tys. m sześc. z 623 tys. w grudniu 2013 r.

– Jesteśmy świadomi zwiększonego ryzyka, związanego z niestabilną sytuacją polityczną na Ukrainie. Liczymy się z tym, że któryś z kontrahentów może nam nie zapłacić za towar – mówi Piotr Mikrut, prezes Fabryki Farb i Lakierów Śnieżka, która ma dwa zakłady na Ukrainie. – Dlatego, choć do tej pory byliśmy już bardzo konserwatywni w kwestiach regulowania płatności, to teraz staliśmy się wręcz restrykcyjni. Zdarza się, że zmniejszamy limity kredytu kupieckiego, a w skrajnych przypadkach, jeśli odbiorca wcześniej spóźniał się z płatnościami, żądamy przedpłat – dodaje. Przyznaje, że dwa pierwsze miesiące w tym roku były pod względem sprzedaży znacznie gorsze niż styczeń i luty 2013 r. Natomiast sprzedaż w marcu jest na zbliżonym poziomie do ubiegłorocznej. – Prowadzimy normalną działalność produkcyjną i handlową. Nie ponieśliśmy przy tym dotychczas żadnych strat ani nie widzimy istotnego ryzyka ich poniesienia. Nie ma więc też żadnych przesłanek, aby zawiązywać rezerwy – deklaruje Mikrut. – Liczymy się z tym, że zanim Ukraina podniesie się gospodarczo, produkcja i sprzedaż farb mogą spadać. W zeszłym roku, jak wynika z naszych szacunków, ukraiński rynek skurczył się o blisko 4 proc. – dodaje. Istotne są także różnice kursowe, w tym zwłaszcza spadek wartości hrywny; m.in. z tego powodu firma stara się maksymalnie skracać cykl obracania pieniędzmi.

– Pracujemy normalnie. Sytuacja polityczna w kraju, a także wiece w Charkowie, nie mają wpływu na naszą bieżącą działalność – zapewnia Alexander Berdnyk, prezes spółki Agroliga, producenta żywności z Ukrainy. Paradoksalnie firma może nawet zyskać. Większość kontraktów na dostawy ma w dolarach, a większość kosztów ponosi w hrywnach. Obniżenie kursu ukraińskiej waluty jest więc dla niej korzystne. Jedynym skutkiem obecnej sytuacji jest tylko zawieszenie planowanego na ten kwartał przeniesienia się Agroligi z NewConnect na główny parkiet GPW.

– Do tej pory polityczna sytuacja w kraju nie naruszyła naszej biznesowej aktywności – deklaruje także Alex Lissitsa, prezes IMC, innej ukraińskiej firmy spożywczej notowanej na giełdzie w Warszawie. Potrzeby zawiązywania rezerw przez którąkolwiek z ukraińskich spółek notowanych na GPW nie widzi również Adam Milewicz, analityk ING Securities, który zajmuje się takimi przedsiębiorstwami.

Reklama

PZU deklaruje, że wszystkie 94 placówki na Ukrainie są otwarte i pracują normalnie, a sprzedaż jest na stabilnym poziomie. Jednak w związku z obowiązkami spółki publicznej ubezpieczyciel uchylił się od odpowiedzi na pytanie o ewentualne zawiązywanie rezerw. Także Getin Holding, do czasu publikacji wyników rocznych (mają być podane w środę) nie chce udzielać w tej sprawie komentarzy.

>>> Putin uznaje autonomię Krymu. Francuskie Mistrale na razie nie popłyną do Rosji