Patriotyczni maniacy oburzają się, kiedy na źle postawione pytanie duża część Polaków odpowiada, że niekoniecznie chcą umierać za ojczyznę. Ale jeżeli patriotyzm jest formą miłości, to jaka to miłość?
Na pewno nie bezwzględna jak do dzieci czy do psa lub kota, chociaż i tu powstaje wątpliwość, kiedy dzieci zrobią coś strasznego. Jedni będą je mimo to kochali, inni – nie. Nie jest to też miłość jak do muzyki Chopina, która wzajemności nie wymaga. Czy jednak – następne pytanie – miłość do ojczyzny ma charakter miłości odwzajemnianej? I – wreszcie – jak bardzo zależy od tego, jaka jest ta ojczyzna?
Nie ma jednej odpowiedzi na te pytania, co sprawia, że nie ma jednego patriotyzmu i być nie może. Ponieważ każdy z nas ma prawo odczuwać go inaczej lub nie odczuwać w ogóle, mówmy o tym, jakie są warunki zaistnienia patriotyzmu, a nie jakie są faktyczne uczucia ludzi, bo tego nie wiemy.
W zasadzie, jak każda miłość, patriotyzm jest uczuciem i postawą irracjonalną. Nie jesteśmy patriotami dlatego, że nasz kraj jest najwspanialszy na świecie (tylko cymbał może tak mniemać), ani dlatego, że jest najpiękniejszy. Nie jesteśmy patriotami z powodu dumy z historii naszej ojczyzny albo dlatego że pamiętamy ofiary, jakie nasi ojcowie i dziadowie dla niej złożyli. To wszystko są poglądy teoretyczne, można je cenić lub nie, ale miłość to nie teoria, to faktycznie przeżywany stan ducha. A skoro jest to stan faktyczny, to nie można sobie wyobrazić miłości abstrakcyjnej. Nie wszystko zatem i nie zawsze w naszej ojczyźnie może być przedmiotem uczuć patriotycznych, a czasem nawet można łączyć te uczucia ze wstydem, z zażenowaniem lub nawet ze zdecydowaną niechęcią.
Reklama
Można także żyć w danym kraju i nie odczuwać żadnych uczuć patriotycznych, tak jak ludziom często zdarza się spędzić życie bez miłości, a co najmniej bez „miłości prawdziwej”. Ponadto obiekt naszych uczuć często jest inny, niż my sobie wyobrażamy. Zdarza się zatem, że zostaniemy zawiedzeni czy rozczarowani (odczarowani) i miłość do ojczyzny po prostu nam minie. Pod tym względem jest niewątpliwa różnica między miłością bezwzględnie lojalną (jak do dzieci) a miłością, która może zostać podważona przez istotne zdarzenia. Wobec tego patriotyzm jako miłość nie jest ślepy ani obowiązkowy.
To powiedziawszy, musimy się zastanowić, czy grzechem jest nie kochać ojczyzny? Niewątpliwie grzechem, a przede wszystkim występkiem jest nie być wobec niej lojalnym w trudnych chwilach i podejrzewam, że ci, którzy odpowiadają, że nie chcą umierać za ojczyznę, gotowi byliby do takich poświęceń, gdyby zaistniała konieczność. To jednak obowiązek i lojalność, niekoniecznie miłość. A zatem nie musimy kochać ojczyzny. Patriotyzm jest rezultatem wolnego wyboru i tylko taki patriotyzm ma sens. Ktokolwiek mówi o obowiązku patriotycznym – obowiązku w wolnym społeczeństwie – całkowicie się myli lub po prostu nie rozumie, czym jest patriotyzm i kojarzy go z formą musztry obywatelskiej.
Patriotyzm jako uczucie stanowi także formę obrony tego, co nasze. Ale nasze jest równie dobrze terytorium kraju, jak i widok nad Biebrzą czy lektura wierszy Asnyka. Kiedy zatem bronimy naszej ojczyzny powodowani uczuciami patriotycznymi, każdy z nas broni czego innego. Wszelkie próby scalenia tych odmienności są skazane na niepowodzenie. To zupełnie tak, jakbym zamiast kochać mojego psa, miał kochać psa w ogóle lub wszystkie psy na świecie.
Uczucia mają też to do siebie, że bywają intensywne lub tylko się tlą. Otóż tak też jest z patriotyzmem, bywa, że to tylko słaby ogienek, lecz czasem można go rozniecić. Tylko nic na siłę, bo nasze wysiłki pójdą na marne. Naturalnie presja zewnętrzna wzmaga uczucia, ale trzeba bardzo uważać, żeby nie były to uczucia ślepe.
ikona lupy />
Marcin Król, filozof, historyk idei / DGP