W drugim, rozczarowanie rynku Abenomiką (czyli tak naprawdę Kurodanomiką) przeniknie do gospodarki. Jak na razie ceny importu wzrosły, natomiast zyski z eksportu, na które tak liczono, jakoś trudno dostrzec; zaufanie wśród konsumentów japońskich dramatycznie spada, chociaż wśród przedsiębiorców na razie się utrzymuje. Niektóre ze wskaźników mogą nadal się pogarszać, gdyż do pewnego stopnia popyt mogła wywołać podwyżka podatku VAT, wchodząca w życie 1 kwietnia. Wciąż utrzymujące się ryzyko dalszej globalnej konsolidacji apetytu na ryzyko może również spowodować dużą odporność jena na zmiany. Chwilami cena może odnotowywać wręcz imponujące skoki, daleko odbiegające od prognoz i związane z likwidowaniem licznych i dużych krótkich pozycji w jenie.

Mimo to jednak zasadnicze długofalowe czynniki strukturalne – w tym dalsze pogarszanie się salda na rachunku bieżącym, starzenie się społeczeństwa oraz katastrofalna sytuacja fiskalna, jak również ryzyko ucieczki kapitału, jeśli inwestorzy i spółki będą szukać inwestycji i podmiotów do przejęcia za granicą – w końcu doprowadzą do osłabienia jena. Zatem najbliższy kwartał może stworzyć wiele okazji do gry pod kątem mocnego JPY oraz inwestowania w jego osłabienie. To właśnie silniejszy jen może sprowokować władze do kolejnego posunięcia politycznego, gdyż dla nich wybór między porażką a silniejszym jenem nie istnieje. Wspomniane posunięcie może mieć charakter skoordynowany, obejmujący w większym stopniu kwestie fiskalne – najbardziej dramatyczna będzie sytuacja, w której premier Shinzo Abe wybierze jawne finansowanie pieniężne, faktycznie drukując pieniądze w celu ich wydawania, nie zaś kupowania aktywów, jak to jest w przypadku banku centralnego. Czy taki jest koniec gry dla wszystkich państw stosujących QE?

W Bank of England (BoE) najważniejszym argumentem jest to, do jakiego stopnia gospodarka „wiotczeje” oraz w jaki sposób można zasygnalizować zamiary banku co do podwyżki stóp procentowych. Szef BoE Mark Carney plasuje się na nieco bardziej gołębim krańcu całego spektrum postaw w debacie nad luką produktową. To od napływających danych będą zależały notowania funta szterlinga, gdyż będą one wpływać na oczekiwania co do stóp procentowych; waluta może nieco zyskać na wartości w relacji do euro, jednak w stosunku do dolara amerykańskiego znacznie osłabnie.

Nawet jeśli gospodarka nadal będzie w dobrej kondycji, a rynek podniesie oczekiwania co do dalszych decyzji BoE w sprawie stóp procentowych i będzie się ich spodziewać we wcześniejszym terminie, to jednak już od zbyt długiego czasu ignoruje on bardzo niekorzystny strukturalny niedobór. Funt nie będzie błyszczał w warunkach niepewności panującej na globalnych rynkach aktywów.

Reklama