Przejście od zachwytów nad biznesowymi możliwościami swojego kraju do emigracji, z niewielką szansą na powrót, zajęło mniej niż sześć tygodni „rosyjskiemu Zuckerbergowi”.

Paweł Durow (29 lat) jest założycielem VKontakte - sieci społecznościowej, która swoją działalność rozpoczęła kopiując wczesną wersję Facebooka i stała się dwa razy popularniejsza w Rosji niż oryginalny twór Zuckerberga. VKontakte ma tam 52,7 mln aktywnych użytkowników w porównaniu do 25,4 mln użytkowników posiadających konto na Facebooku – wynika z danych pochodzących ze stycznia 2014, opublikowanych przez TNS.

Jednym z powodów tak dużej popularności serwisu jest to, że pirackie filmy wideo i pliki muzyczne, w tym również porno, są szeroko rozpowszechnione na VKontakte. Durow jest bohaterem dla wielu młodych Rosjan, którzy należą do społeczności jego sieci. Fani słuchali więc uważnie, gdy 11 marca opublikował post, który zawierał 7 powodów dla których nie powinni oni opuszczać Rosji.

- W ostatnich miesiącach temat emigracji z Rosji staje się coraz popularniejszy – napisał Durow. – Jak to bywa w moim zwyczaju, w tym przypadku także pójdę pod prąd – dodał.

Siedem powodów wskazanych przez Durowa by zostać w kraju zaczyna się od niskich podatków – rosyjski dochodowy podatek liniowy wynosi 13 proc., a kończy na atrakcyjności rosyjskich kobiet. - Jako ktoś, kto spędził lata poza Rosją mogę potwierdzić, że odsetek atrakcyjnych rosyjskich kobiet jest znacznie wyższy niż w większości innych państw. Biznes technologiczny natomiast docenia jego ojczysty kraj za „wolność ekspresji” jaką zapewnia (kreatywny stosunek do ograniczeń to nasza cecha narodowa, napisał Durow) oraz jego „potencjał rozwojowy”.

Reklama

We wtorek Techcrunch opublikował fragmenty mailowej korespondencji z Durowem. – Jestem poza Rosją i nie mam zamiaru wracać – zadeklarował założyciel VKontakte. – Niestety, państwo nie jest w tym momencie kompatybilne z internetowym biznesem. Obawiam się, że od mojej decyzji nie ma odwrotu, nie po tym jak publicznie odmówiłem współpracy z władzami, które nie mogą mnie tolerować – dodał.

Durow mówił, odnosząc się do swoich ostatnich skarg, że jako dyrektor generalny VKontakte, odmówił rosyjskim służbom specjalnym dostępu do osobistych danych ukraińskich aktywistów, którzy prowadzili grupowe profile na portalu społecznościowym. Durow powiedział, że decyzja kosztowała go utratę 12 proc. przedsiębiorstwa, które teraz jest w rękach Aliszera Usmanowa, najbogatszego człowieka w Rosji. Należący do Usmanowa Mail.ru obecnie kontroluje VKontakte.

1 kwietnia Durow ogłosił swoją rezygnację ze stanowiska dyrektora generalnego firmy, ale następnego dnia poinformował, że to był jedynie żart. Udziałowcy potraktowali jego deklarację poważnie - w poniedziałek Durow dowiedział się z telewizji, że jego rezygnacja została zaakceptowana. - W związku z tym VKontakte przechodzi pod pełną kontrolę Igora Sieczina i Aliszera Usmanowa – napisał Durow na swoim profilu na VKontakte. Sieczin jest bliskim przyjacielem Władimira Putina. - Takie rozwiązanie było prawdopodobnie nieuniknione w rosyjskich warunkach. Cieszę się, że przetrwaliśmy 7 i pół roku – dodaje Durow.

Durow, którego jeden z udziałowców VKontakte pozwał za rzekome wykorzystywanie zasobów firmy do zaprojektowania serwisu naśladującego portal WhatsApp (nazwany Telegramem), powiedział dla Techcrunch, że jego plan polegał na uruchomieniu mobilnej sieci społecznościowej w tym roku. Jednakże dla jego rosyjskich fanów będzie to twór tak samo obcy, jak wiele innych produktów podobnych do Facebooka.

Rosja zapewnia "swobodę", jeśli współpracujesz z władzą

Poza występowaniem pięknych kobiet (kwestia dyskusyjna), Rosja jest jedynie miejscem zapewniającym swobodę twórczą, o ile przedsiębiorstwo pozostaje w dobrych stosunkach z rządem. Kreml patrzy przychylnie na lokalne alternatywy dla amerykańskiego Facebooka i może nawet przymykać oko na terabajty nielegalnej zawartości krążącej w sieci - - pisze w swoim felietonie publicysta Bloomberga Leonid Bershidsky.

Idea rządzących polega na tym, że państwo może alternatywnie wykorzystać serwisy tego typu do pożytecznych celów, takich jak śledzenie inicjatorów politycznych rewolucji w sąsiednich krajach. Korzystanie z przywilejów bez poniesienia za nie kosztów nie jest zachowaniem, jakie będzie tolerował Kreml, o czym przekonał się Durow na przestrzeni kilku ostatnich tygodni.

Rządy na całym świecie chcą kontrolować Internet. Największy serwis społecznościowy na świecie Facebook ratuje swoją opinię i publikuje dane o liczbie wniosków od władz o udostępnianie danych użytkowników serwisu. Czytaj dalej o tym, jak rządy kontrolują portale społecznościowe.