Mamy do czynienia z jednym z najciekawszych procesów, mogących mieć znaczenie dla dalszych losów gospodarki świata.

Jak wykazują dane Komisji Europejskiej (która negocjacje ze strony unijnej, w imieniu 28 państw członkowskich i na podstawie ich mandatu) już dziś w stosunkach transatlantyckich, między USA a UE, chodzi o sumy ogromne – i to nie tylko w handlu towarami, ale też w sferze wymiany usług czy przepływów kapitałowych. Nie trzeba być prorokiem, by uświadomić sobie fakt, jak ogromne znaczenie może mieć zniesienie barier i ograniczeń w handlu i wymianie między dwoma tymi gospodarczymi kolosami (patrz: infografika).

Pierwsze, wstępne szacunki, potwierdzane w dokumentach Komisji Europejskiej, mówią, że na podpisaniu Transatlantic Trade and Investment Partnership (TTIP) skorzystają wszyscy: UE 120 mld euro, USA – 90 mld, a reszta świata też ok. 100 mld euro. Innymi słowy, ma to być to być typowe przedsięwzięcie na zasadzie win – win, a więc takie, gdzie wygranymi powinni być wszyscy zaangażowani. Jako dodatkowy atut wymienia się również możliwość utworzenia tysięcy nowych miejsc pracy.
Czy będzie polityczna wola

>>> Po co Polsce umowa o wolnym handlu z USA?

Reklama

Wstępne założenie jest takie, że twarde negocjacje – dotychczas odbyły się ich trzy rundy – mają być zakończone do końca 2014 roku, a najpóźniej w początkach roku 2015. Czy tak się rzeczywiście stanie nie jest pewne, bowiem materia dyskutowanych kwestii okazuje się być wyjątkowo oporna, a przy tym obejmuje szeroki zakres niezwykle skomplikowanych lub nawet zawikłanych kwestii.

Trzeba podkreślić, że TTIP to nic innego, jak kolejna próba usuwana barier w handlu po tym, jak fiaskiem zakończyła się tzw. runda z Doha w ramach Światowej Organizacji Handlu (WTO), gdzie strony nie były w stanie dojść do porozumienia.

Nie przyniosła również spodziewanych efektów niemiecka inicjatywa z 1995 r., by zmierzać do umowy o wolnym handlu z USA, a następnie propozycja kanclerz Angeli Merkel z 2006 r., by pozbywać się zbędnych barier w handlu. Tak więc, poprzednie doświadczenia w tej sferze nie są – jak widać – zbyt zachęcające.

>>> Czytaj cały tekst na www.obserwatorfinansowy.pl