Dziennikarskie śledztwo pokazało między innymi, jak powstała luksusowa, nadmorska posiadłość określana powszechnie jako "Pałac Putina".

Według ustaleń Reutersa, pieniądze na budowę pochodziły z konta w banku w Lichtensteinie. Wcześniej dwaj zaprzyjaźnieni z Kremlem przedsiębiorcy podpisali lukratywny kontrakt. Dotyczył on dostaw sprzętu medycznego dla państwowej, federalnej służby zdrowia w ramach wartego 1 mld dolarów projektu zainicjowanego w 2005 roku przez Władimira Putina.

>>> Czytaj też: Gigantyczny kontrakt gazowy podpisany. Chiny dają Rosji broń do "energetycznej wojny" z Europą

Według ekspertów, ceny w umowie opiewającej na 200 mln dolarów były znacząco zawyżone wobec rynkowych. Po 2006 roku cześć zysku z kontraktu trafiła do Szwajcarii, stamtąd - do Lichtensteinu, na konto związane z wykonawcą projektu nadmorskiej posiadłości. Chodzi o 48 milionów dolarów, które zostały przekazane zarejestrowanej w Waszyngtonie firmie Medea Investment, kontrolowanej przez włoskiego architekta Lanfranco Cirillo, projektanta "Pałacu Putina".

Reklama

Informacje o tym, że posiadłość została zbudowana dla Putina ujawnił Siergiej Kolesnikow, kiedyś bliski Putinowi biznesmen. W 2010 roku w liście do ówczesnego prezydenta Dmitrija Miedwiediewa Kolesnikow ujawnił korupcyjne praktyki rządów Putina, w tym okoliczności budowy pałacu.

Czytaj więcej o zarobkach Władimira Putina