Biorą w nich udział unijny komisarz ds. energii Guenther Oettinger, rosyjski minister ds. energii Aleksander Nowak oraz jego ukraiński odpowiednik Jurij Prodan.

Doktor Adam Eberhardt przekonuje, że do poważnego kryzysu nie dojdzie, bowiem w interesie Rosji nie leży zatrzymanie dostaw. - Póki Moskwa grozi tym, to jest to wygodne narzędzie presji na Unię i Ukrainę. W chwili realnego zakręcenia gazowego kurka sytuacja może się diametralnie zmienić - twierdzi wiceszef OSW. Adam Eberhardt o przypomina, że w efekcie kryzysu gazowego w 2009 roku Unia Europejska na poważnie zaczęła budować połączenia gazowe między członkami Wspólnoty.

Ukraiński Naftohaz miał do dziś spłacić 2 miliardy dolarów długów Gazpromowi. Rosjanie nie informują o żadnym przelewie. Gazprom podniósł niedawno dla Ukrainy cenę surowca o ponad 200 dolarów za 1000 metrów sześciennych, przeciwko czemu protestują władze w Kijowie. Komisja Europejska niejednokrotnie apelowała o zakończenie sporu gazowego. Eksperci przyznają, że realne wstrzymanie dostaw byłoby korzystne dla rządu Tuska, który forsuje ideę unii energetycznej.

Kraje UE przygotowując się do kryzysu szybciej napełniają magazyny gazu. W Polsce obecnie zbiorniki gromadzące "błękitne paliwo" po ciepłej zimie są wypełnione w 61 procentach.

Reklama

>>> Polecamy: Rosja tworzy Euroazjatycką Unię Gospodarczą z Białorusią i Kazachstanem