Kiedy Instytut zacznie pełnić swoją rolę, czyli wydawać ratingi?

Instytut będzie mógł wydawać ratingi dopiero po otrzymaniu licencji Europejskiego Urzędu Nadzoru Giełd i Papierów Wartościowych, czyli ESMA. W procesie rejestracji agencji ratingowej trzeba spełnić szereg wymogów formalnych. Należy do nich m.in. przedstawienie szczegółowego opisu procedur i metod, w oparciu o które agencja dokonuje wystawiania i przeglądu ratingów kredytowych. Opracowanie takiej metodologii to teraz nasz priorytet, aby móc jak najszybciej złożyć wniosek do ESMA.

Kiedy chcą Państwo złożyć taki wniosek?

Zakładamy, że będziemy gotowi z wnioskiem rejestracyjnym do ESMA na przełomie tego i przyszłego roku. Działalność operacyjną chcemy rozpocząć po około roku od momentu założenia spółki. W takim scenariuszu w lipcu lub sierpniu 2015 r. agencja mogłaby zacząć nadawać pierwsze ratingi.

Reklama

Międzynarodowe agencje ratingowe są niezależnymi podmiotami. Tymczasem IAiR jest spółką powołaną przez GPW. Jest więc podmiotem zależnym od instytucji rynku kapitałowego, prowadzącej obrót papierami spółek, którym IAiR ma wystawiać ratingi. Czy nie boi się Pani, że to potencjalny konflikt interesów? Na rynku można już spotkać tego typu zarzuty.

Takiego konfliktu interesów nie ma. Sytuacja jest wręcz odwrotna. To w kontekście agencji ratingowych mówi się o konflikcie interesów, związanym ze zlecaniem bezpośrednio przez emitenta wykonania ratingu. GPW, jako założyciel agencji, będzie w sposób szczególny, chociażby poprzez nadzór właścicielski, mogła wpływać na standardy w tym obszarze. Giełda ma interes związany ze zwiększaniem przejrzystości i efektywności rynku, co jest jednym z fundamentów trwałego wzrostu obrotów. Do tego potrzeba m.in. wiarygodnej i rzetelnej oceny ryzyka emitentów. Agencja ratingowa założona przez giełdę powinna mieć, w związku z tym, z założenia bardzo wysoką wiarygodność. Również w interesie Instytutu jest zbudowanie reputacji na rzetelnej analizie, co pozwoli na zdobycie i utrzymanie zaufania klientów oraz długoterminowe osiąganie stabilnych przychodów. Na powstaniu IAiR skorzystają również inne agencje ratingowe, gdyż trudno mówić o konkurencji na rynku, który nie istnieje. Dzięki nam ten rynek w założeniu ma się rozwinąć.

Czy gdzieś na świecie funkcjonuje agencja ratingowa, która byłaby podmiotem zależnym lub choćby powiązanym z giełdą?

Są liczne przykłady angażowania się giełd w działalność analityczną. Pierwowzorem jest do pewnego stopnia działający od 2005 r. Fundusz Rozwoju Rynku Kapitałowego (CMDF), który jest właścicielem giełdy malezyjskiej i angażuje się w szereg inicjatyw rozwojowych, takich jak np. raporty analityczne w segmencie małych i średnich spółek. Z kolei giełda nowojorska (NYSE) zleca firmom zewnętrznym analizy rynkowe. Rating jest szczególnym rodzajem analizy – zawierającym rekomendację w zakresie oceny wiarygodności kredytowej. Instytut będzie też dostarczał szereg innych analiz związanych z rynkiem długu. Myślę, że z czasem za GPW mogą podążać inne giełdy, gdyż problem przejrzystości rynku i pokrycia analitycznego jest dosyć powszechny.

GPW zapowiada stworzenie systemu zachęt do tego, aby emitenci chcieli zdobywać ratingi. W tym kontekście funkcjonowanie na rynku agencji należącej do GPW oraz niezależnych agencji konkurujących z nią też każe zapytać o potencjalny konflikt interesów?

Wprowadzenie takiego systemu zachęt oraz segmentacji rynku, zapowiadanej już wcześniej przez GPW, jest niezwykle istotne z punktu widzenia rozwoju rynku obligacji. Z tego co wiem, GPW zakłada stworzenie systemu, z którego na równych prawach będą mogły korzystać wszystkie zainteresowane agencje ratingowe. Celem takiej inicjatywy powinno być przede wszystkim zwiększenie dostępu inwestorów do informacji i w rezultacie wzmocnienie stabilności krajowego systemu finansowego. Na tym skorzystałyby wszystkie agencje obecne na rynku. I tu nie widzę konfliktu interesów, związanego z tym, że GPW będzie akcjonariuszem w jednej z nich. Jeżeli zadałby pan pytanie, czy taki konflikt interesów postrzegają inne agencje, sądzę, że odpowiedź byłaby negatywna. W interesie wszystkich agencji jest to, aby GPW promowała „kulturę ratingu”.

Celem funkcjonowania Instytutu ma być poprawa bezpieczeństwa głównie rynku nieskarbowych obligacji, ale docelowo zwiększenie zaufania do całego rynku. Kiedy spodziewa się Pani, że ten wzrost zaufania da się zauważyć?

Obecnie zakładamy, że w ciągu dwóch, trzech lat od rozpoczęcia działalności agencji ponad połowa emisji na polskim rynku obligacji będzie objęta ratingiem. Jeżeli uda się ten cel osiągnąć, będzie to sukces. Udział IAiR w tym rynku powinien być na poziomie 30-70 proc. w zależności od segmentu. My będziemy się koncentrować na segmencie małych i średnich emitentów i tutaj nasz udział powinien być najwyższy. Mówimy w tym przypadku o rozwoju rynku praktycznie od zera.

Wystawienie ratingu to usługa dość kosztowna. Czy aż tylu emitentów będzie sobie mogło pozwolić za te kilka lat na staranie się o rating?

Chcemy, żeby ceny naszych produktów ratingowych były zróżnicowane, tak aby mogły sobie na nie pozwolić także mniejsze podmioty. Oferta Instytutu będzie adresowana do różnych segmentów rynku, ze szczególną koncentracją, jak już wspomniałam, na segmencie małych i średnich przedsiębiorstw niefinansowych, gdzie obecnie - z uwagi na barierę wysokiej ceny - jest luka na rynku w dostępie do usług ratingowych. Jest jednak za wcześnie na to, by mówić o konkretnych cenach produktów, które zaoferuje Instytut. Nasz cennik ujawnimy w momencie rozpoczęcia działalności operacyjnej.

Jakie produkty zaoferuje IAiR?

Oferta produktowa agencji będzie zróżnicowana. Dwa kluczowe produkty to będzie rating emisji i rating emitenta, czyli ocena wiarygodności kredytowej emitenta w odniesieniu do konkretnego zobowiązania finansowego oraz ogólna ocena wiarygodności kredytowej.

Czy oferta IAiR będzie konkurencją dla ofert międzynarodowych agencji ratingowych?

Chcemy być wysoce konkurencyjni cenowo, z ofertą dostosowaną do możliwości mniejszych emitentów. Chcemy też mieć najwyższej jakości metodologię oceny, dostosowaną do specyfiki polskiej gospodarki i krajowego rynku obligacji. Jest więc możliwe, że będziemy pozyskiwać również takich klientów, którzy wcześniej korzystali z usług dużych agencji ratingowych.

GPW, do której należy IAiR, może przejąć grupę giełd kontrolowanych przez Wiedeń (CEE SEG). Wtedy polski inwestor mógłby zyskać bezpośredni dostęp do austriackich, czeskich, słoweńskich i węgierskich spółek notowanych na lokalnych parkietach. Czy w ślad za tą ekspansją GPW poszłaby też oferta Instytutu, który rozpocząłby wydawanie ratingów i tamtejszym emitentom?

Instytut rozpoczyna działalność od lokalnego rynku, ale w drugim kroku, będziemy chcieli zainteresować się także rynkiem środkowoeuropejskim. Przejęcie CEE SEG przez GPW z pewnością by tej naszej ekspansji sprzyjało. Naszą ambicją jest zdecydowanie bycie agencją regionalną, przy czym na razie musimy zbudować odpowiednią pozycję na rynku krajowym.

>>> Polecamy: Giełda zostanie bez zarządu? GPW grozi bezkrólewie

>>> Po dwudziestu pięciu latach transformacji mamy w Polsce do czynienia z praktycznym wyczerpaniem zasobów prywatyzacyjnych Skarbu Państwa, zasilających przez lata kapitalizację GPW - pisze w felietonie Lidia Adamska, była członkini zarządu GPW. Czytaj więcej