Donald Tusk będzie miał szansę zostać szefem Rady Europejskiej, ale w kolejnej kadencji. To opinia europeisty Piotra Wawrzyka z Instytutu Europejskiego Uniwersytetu Warszawskiego. Gość Polskiego Radia 24 uważa, że po kolejnym rozdaniu w Unii pozycja premiera w naszym kraju i w Europie może być silniejsza - pod warunkiem, że Donalda Tuska nie obciążą kolejne nagrania lub kwestie dotyczące katastrofy smoleńskiej.

Kolejny szczyt i szansa na stanowiska w sierpniu

Kolejny szczyt w sprawie obsady unijnych stanowisk ma się odbyć pod koniec sierpnia. Piotr Wawrzyk nisko ocenia szansę Radosława Sikorskiego na zostanie szefem dyplomacji Unii Europejskiej. Jego zdaniem, większe szanse będzie miała kobieta, przedstawicielka socjalistów, której kandydatura będzie do pogodzenia dla "starej" i "nowej" Unii, na przykład Kristalina Georgijewa - unijna komisarz do spraw pomocy humanitarnej.

Ponadto, zdaniem gościa Polskiego Radia 24, osoba pełniąca tę funkcję musi mieć bardziej ugodowy charakter. - Minister Sikorski, oględnie rzecz ujmując, (...) nie ma charakteru koncyliacyjnego - dodał. Według eksperta, popełnił też kolejny błąd - nie przewidział skutków porozumienia, które wynegocjował w lutym na Ukrainie.

Reklama

>>> Czytaj też: Kto tak naprawdę będzie rządził w UE? Merkel i przyjaciele

Do 30 sierpnia wiele może się zmienić

Premier Donald Tusk nie odpowiada stanowczo NIE na pytanie, czy byłby gotów przenieść się do Brukseli. Szef polskiego rządu jest w grupie kandydatów wymienianych na stanowisko szefa Rady Europejskiej. Decyzję w tej sprawie unijni liderzy mają podjąć 30 sierpnia. Wczorajszy szczyt zakończył się bez uzgodnień.

Szef polskiego rządu mówił na porannej konferencji prasowej w Brukseli, że nie zmienił zdania i woli zająć się polityką krajową. - Dla mnie priorytetem jest Polska. Moja nieobecność dziś mogłaby skomplikować kilka spraw jeszcze bardziej. Tego bym nie chciał" - dodał premier.

Donald Tusk nie powiedział jednak stanowczo, że nie chce zostać szefem Rady Europejskiej. Dawał wręcz do zrozumienia, że do 30 sierpnia, kiedy unijni liderzy mają spotkać się ponownie, by obsadzić kluczowe stanowiska w Unii, wiele może się zmienić. Przyznał, że woli trzymać w zapasie każdy wariant - "po to, by uzyskać maksimum dla Polski. Im będę bardziej powściągliwy w deklaracjach, tym łatwiej będzie mi prowadzic negocjacje" - dodał premier.

Donald Tusk jest wymieniany w gronie kandydatów na stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej wraz z premier Danii oraz byłymi premierami Estonii i Łotwy.

Wczoraj natomiast okazało się, że drugi Polak - Radosław Sikorski - nie ma szans na stanowisko szefa unijnej dyplomacji. Francja i Niemcy poinformowały, co wydaje się być zaakceptowane, że to stanowisko przypadnie socjalistce. Główną kandydatką do tej pory była minister spraw zagranicznych Włoch Federica Mogherini. Jednak krajom Europy Środkowo-Wschodniej nie podoba się jej prorosyjskie nastawienie.

>>> Czytaj też:Belgowie zaprojektują Plac Europejski – nowy adres na mapie Warszawy