Jak uważa - w przypadku potwierdzenia hipotezy, że to separatyści odpowiadają za zestrzelenie cywilnego samolotu, będziemy mieli do czynienia z co najmniej wizerunkową porażką z ich strony.

Samolot leciał z Amsterdamu do Kuala Lumpur, a obecność na pokładzie obywateli państw Unii Europejskiej i NATO prawdopodobnie wywoła silną reakcję społeczności międzynarodowej. "To może być pewien przyczynek do bardziej zdecydowanych działań Unii Europejskiej, a zwłaszcza NATO wobec separatystów, chociaż oczywiście niekoniecznie interwencji militarnej" - ocenia politolog.

Dramat ponad 300 pasażerów samolotu może też według politologa doprowadzić do tego, że wschodnia Ukraina stanie się nowymi "dzikimi polami" - regionem nieustannego napięcia. W efekcie zaszkodzi to wizerunkowi całego państwa.

Dr Szeptycki wątpi, czy zestrzelenie Boeinga stanie się dla rosyjskiej armii pretekstem do wkroczenia na terytorium Donbasu w ramach misji pokojowej. Incydent może się jednak okazać decydujący dla stanowiska Zachodu. Jest za wcześnie by oceniać, czy mamy do czynienia z przełomowym punktem konfliktu na Krymie, ale na pewno jest to moment bardzo ważny. To nie tylko duża ilość ofiar cywilnych, ale w dodatku - co się rzadko zdarza - ofiary były cudzoziemcami.

Reklama

Według dr Andrzeja Szeptyckiego to wydarzenie zapisze się nie tylko w historii obecnego konfliktu, ale i wszystkich konfliktów zbrojnych. "Przychodzi mi do głowy pierwsza wojna światowa. To zupełnie inna skala, ale działania niemieckich okrętów podwodnych przeciwko statkom amerykańskim. Przyczyniły się w końcu do decyzji Stanów Zjednoczonych o zaangażowaniu w konflikt" - mówi dr Szeptycki. Jak podkreśla - nie chce sugerować szybkiego wkroczenia NATO na terytorium Ukrainy, ale ginący cywile z krajów trzecich są w takich sytuacjach ewenementem, i źle to wróży samemu konfliktowi.

>>> Czytaj więcej o katastrofie malezyjskiego samolotu na Ukrainie