- Mamy powody przypuszczać - takie informacje otrzymuję od kilkunastu godzin - że zagrożenie bezpośrednią interwencją jest na pewno większe niż jeszcze kilka czy kilkanaście dni temu - podkreślił Donald Tusk. Jak dodał, niewykluczone, że kolejna faza kryzysu ukraińskiego może być jeszcze poważniejsza.

Premier jednocześnie uspokajał, że aktualnie nic nie wskazuje na to, że Polska stanie się ofiarą takiej agresji.

Szef Rady Ministrów podkreślał, że unijne sankcje wobec Rosji, choć uderzają w obie strony, to są w obecnej sytuacji koniecznie i mają istotne znaczenie. - Są one tańszą wersją niż inny sposób reagowania (...) Brak reakcji byłby prawdopodobnie najbardziej katastrofalny w skutkach, jeżeli nie od razu, to być może w nieodległej przyszłości - mówił premier.

Zaznaczył, że trzeba mieć świadomość możliwości dalszego pogłębiania się kryzysu na Ukrainie. Zapewnił, że polskie władze na bieżąco analizują sytuację u naszego wschodniego sąsiada i przygotowują możliwe scenariusze jej dalszego rozwoju.

Reklama

Premier wyjaśniał, że na Ukrainie mamy do czynienia z nowym typem konfliktu - "wojną hybrydową", która może mieć bardzo różne formy i nie odpowiada definicjom znanym z książek. Donald Tusk podkreślił, że Polska jest lepiej przygotowana do takiej sytuacji w jej pobliżu niż
w przeszłości. Niemal każdego dnia prowadzone są między innymi symulacje i konsultacje międzyresortowe.

W ostatnich dniach NATO alarmowało, że Rosja przy granicy z Ukrainą gromadzi duże siły wojskowe. Na samej Ukrainie nadal jest niespokojnie. Wczoraj na przedmieściach Doniecka doszło do ciężkich starć ukraińskiego wojska z prorosyjskimi separatystami.

>>> Czytaj także: Zachód poniósł klęskę? Coraz więcej przywódców działa jak Putin