W opinii eksperta Kreml nie ugnie się pod presją zachodnich sankcji, ale nie zamierza też działaniami wojennymi pogrzebać nadziei na dialog.

Rosyjski komentator przypomina, że Rosja jest mocarstwem jądrowym, którego nie należy zbyt mocno „przypierać do ściany”. - W dłużej perspektywie niekończąca się presja może mieć bardzo poważne skutki - ostrzega Maxim Jusin. Jednak w jego opinii, w obecnej sytuacji Rosja nie szykuje się do wojny na Ukrainie. - Nie, absolutnie nie. Takie zagrożenie było kilka miesięcy temu i rzeczywiście wszyscyśmy się tego bali, ale teraz wszyscy raczej myślą jak zachować twarz i z godnością wyjść z tej sytuacji - dodaje rosyjski komentator.

W jego opinii napięcie między Moskwą a Kijowem i Zachodem będzie utrzymywać się jeszcze przez kilka tygodni. Między innymi Rosja będzie podejmować działania odwetowe na unijne i amerykańskie sankcje. Jednak jesienią wszystkie zwaśnione strony będą zmuszone usiąść do rozmów, chociażby dlatego że trzeba przed zimą rozwiązać konflikt gazowy.

Humanitaryzm pretekstem do wojny

Reklama

Rosja zgromadziła przy granicy z Ukrainą około 20 tysięcy żołnierzy. Jest też ryzyko, że Moskwa może powołać się na względy humanitarne i użyć ich jako pretekstu do wprowadzenia wojsk na terytorium sąsiada. Poinformowała o tym rzeczniczka Sojuszu Północnoatlantyckiego Oana Lungescu.

Wcześniej premier Donald Tusk powiedział, że ryzyko inwazji rosyjskiej na Ukrainę rośnie i jest większe niż jeszcze kilka czy kilkanaście dni temu.

>>> Polecamy: Co Polska eksportuje do Rosji? Zobacz szczegółowe dane