Ceny surowców były ciągnięte w dół m.in. przez silnego dolara. Wczoraj US Dollar Index wzrósł o 0,6%, kontynuując tym samym dynamiczną zwyżkę trwającą praktycznie przez całe lato. Jako że wartość dolara jest negatywnie skorelowana z notowaniami surowców (których ceny są przecież wyrażane w dolarach), to siła amerykańskiej waluty wspiera sprzedających na rynkach surowców energetycznych, metali czy też towarów rolnych. I to właśnie to powiązanie rynków walutowych z towarowymi wpłynęło w dużym stopniu na fakt, że wczoraj na tych drugich dominowała czerwień.

Chiny i OPEC po dwóch stronach naftowego rynku

Najwięcej emocji wzbudzała wczoraj sytuacja na rynku ropy naftowej. Cena wydobywanej na Morzu Północnym ropy Brent wczoraj w ciągu sesji zeszła poniżej bariery 100 USD za baryłkę. Nerwowo było także na wykresie ropy naftowej WTI – cena tego surowca znalazła się przez chwilę nawet w rejonie 91,80 USD za baryłkę (to najniższy poziom od połowy stycznia). Niemniej jednak, później notowania amerykańskiego surowca powróciły do okolic 93 USD za baryłkę. Tym samym, obronione zostało techniczne wsparcie w rejonie 92,60 USD za baryłkę.

Coraz niższe ceny ropy naftowej to dla niektórych państw okazja do zwiększenia importu tego surowca. Na to zdecydowały się Chiny – jeden z tamtejszych traderów wynajął właśnie największy tankowiec świata do przewiezienia ładunku ropy naftowej do Chin.

Reklama

Jednak to, co jest okazją dla importerów, dla producentów ropy naftowej staje się problemem. Coraz bardziej nerwowo na kształtowanie się cen ropy patrzą przedstawiciele krajów zrzeszonych w OPEC. Dla niektórych z nich już obecny poziom cen nie wystarcza do zrównoważenia budżetu, a wiele innych państw przy nawet delikatnym dalszym osuwaniu się cen w dół może funkcjonować na granicy opłacalności. Z pewnością problem nie dotyczy jednak głównego producenta ropy naftowej w OPEC – Arabii Saudyjskiej. Koszty wydobycia ropy naftowej w tym kraju są wyraźnie niższe od obecnego poziomu cen na świecie.

Ali Al-Naimi, arabski minister ds. ropy naftowej, ocenia obecny poziom cen ropy naftowej za odpowiedni i nie widzi problemu nawet w scenariuszu spadku cen surowca o kolejne kilka dolarów na baryłce. Możliwe jednak, że Arabia Saudyjska znajdzie się pod naciskiem innych krajów należących do OPEC – pojawia się więc pytanie, czy kartel zdecyduje się na jakieś działania mające na celu wsparcie cen ropy naftowej.

Rosnące wydobycie ropy z łupków

Na pewno scenariusza arabskiej interwencji nie można całkowicie wykluczać, zwłaszcza że sytuacja na rynku ropy wciąż sprzyja stronie podażowej. Rejon Morza Północnego, Irak, Afryka Zachodnia, Libia – to miejsca, w których ropy naftowej jest sporo.

Ponadto, oczywiście wciąż rośnie produkcja ropy naftowej w Stanach Zjednoczonych. Jak podała wczoraj amerykańska Energy Information Administration (część Departamentu Energii), w październiku wydobycie ropy naftowej z łupków ma wzrosnąć o 97 tys. baryłek dziennie w relacji do września.