Państwo istnieje tylko teoretycznie, powiedział, dlatego że działa poszczególnymi swoimi fragmentami, nie rozumiejąc, że państwo jest całością.

Jak to wygląda w rzeczywistości? Przykład pierwszy z brzegu: górnicy narzekają na import z Rosji i nieuczciwa konkurencję podmiotów tym się parających. Państwo myśli, myśli i wymyśla. Będą koncesję. To rozwiążę problem, bo przecież wiadomo: jak się zapisze, tak będzie.
Urząd Regulacji Energetyki, który wydawaniem rzeczonych koncesji ma się zajmować szacuje, że samo zatrudnienie nowych pracowników będzie kosztować 4 mln zł rocznie. Biorę kalkulator do ręki. Przyjmując, że jeden człowiek będzie kosztował średnio 10 tys. miesięcznie (z wszystkimi składakami), wychodzi, że URE chce 33 nowych ludzi. 33! I będą koncesjonować, aż miło, od rana do nocy (z przerwą na kawę, oczywiście).

Ale co z służbami, które powinny się tą nieuczciwą węglową konkurencją zajmować? Policja? Prokuratura? Służby celne? Skarbowe? Nikt sobie z tym nie poradził? Otóż mam przykrą konstatację: jestem przekonany, że nawet się tym nie zajmował. W myśl zasady: ale czemu ja? Stanęło więc na tym, że się napisze przepisy. I sprawa się rozwiąże.

Kilka miesięcy temu tak samo myślała minister edukacji. Zapisała, że pierwsze klasy w podstawówkach nie mogą być większe niż 25-osobowe. Okazało, że są większe i samorządy za nic mają ministerialne wytyczne. Na szybko więc zmienia regulacje, dorabiają do tego jakieś mało inteligentne tłumaczenia. Teoretycznie wszystko będzie się zgadzać. Teoretycznie…

Reklama