Ta zmiana doprowadziła do wyprzedaży aktywów z rynków wschodzących, nieważne czy to akcji, walut lub innych aktywów o stałym dochodzie - pisze w felietonie Mohamed A. El-Erian. Państwa, które jeszcze niedawno były uważane za wpływowe lokomotywy światowego wzrostu (a także przyczyniały się do stabilizacji światowych finansów), są obecnie postrzegane jako źródło aktualnych lub potencjalnych problemów gospodarczych.

Sytuacja gospodarek państw rozwijających się nie musi jednak wyglądać tak źle, jak wiele na to wskazuje, jeżeli będą one w stanie odpowiednio dostosować swoje modele wzrostu do bieżących problemów.

Przez większość ostatniej dekady rynki wschodzące miały tendencję do pozytywnego zaskakiwania. Różnorodne kryzysy lat 90-tych skłoniły rządy tych państw do realizacji bardziej odpowiedzialnych strategii zarządzania finansami, co doprowadziło do silnych wzrostów i nagromadzenia ogromnego buforu w postaci kapitału.

Wobec tego rynki wschodzące były uprzywilejowane w stosunku do państw rozwiniętych w obliczu zmagania się z negatywnymi skutkami globalnego kryzysu finansowego z 2008 roku. Ich szybka reakcja na kryzys zaskoczyła nawet największych rzeczników państw BRIC. Zapewniły one światowej gospodarce nie tylko stabilny wzrost i nowy impuls dla handlu, ale też, z pomocą dużych rezerw gotówki, były w stanie bez trudu wykupować papiery wartościowe najbogatszych gospodarek, redukując duże deficyty tych państw.

Reklama

Historia ostatnich lat jest jednak zupełnie inna. Większość rynków wschodzących miało problemy ze sterowaniem swoimi gospodarkami wobec skutków ubocznych niekonwencjonalnej polityki monetarnej, prowadzonej przez banki centralne UE i USA. Kraje rozwinięte przyczyniły się do napływu dużej ilości kapitału do krajów wschodzących, zalewając ich rynki i doprowadzając do kolejnych faz zmienności i nagłych zwrotów.

Rynki finansowe wzmocniły dodatkowo efekty polityki banków centralnych, co sprawiło, że nawet najlepiej zarządzane gospodarki państw rozwijających się nie były w stanie znaleźć właściwych odpowiedzi na wszystkie przeciwności, nie wspominając o reagowaniu na nie w odpowiednim momencie.

W tym samym czasie świat rynków wschodzących otrzymał niewielkie wsparcie ze strony grup G7, G8 czy G20, które mogłyby skoordynować światową politykę. Nawet skromne reformy MFW były torpedowane po tym, jak amerykańskiemu Kongresowi nie udało się wprowadzić zmian, które były już zaakceptowane przez zdecydowaną większość państw członkowskich MFW. Reformy te dawałyby państwom takim jak Chiny czy Brazylia większą siłę oddziaływania na forum tej instytucji finansowej.

>>> Czytaj też: Świat krytykuje politykę imigracyjną rządu Wielkiej Brytanii

Alternatywne rozwiązania

Utrata pewności siebie międzynarodowego systemu finansowego skłoniła kilka gospodarek krajów wschodzących do wyboru alternatywnych rozwiązań, w tym utworzenia banku rozwoju, banku infrastruktury, wzmocnienia narzędzi wymiany zagranicznej oraz szeregu bilateralnych umów dotyczących płatności.

Zewnętrzne utrudnienia nie byłyby tak uciążliwe dla gospodarek wschodzących, gdyby nie były one popychane w kierunku prowzrostowych reform. Zamiast tego, pod presją krajowych środowisk społecznych i politycznych, państwa te zaczęły wracać do starych przyzwyczajeń i rozwiązań, zamiast podążać za wymaganymi zmianami. Spójrzmy na przykład na reakcję brazylijskiego rządu na spowolnienie gospodarcze i presję inflacyjną. Państwo uległo pokusie powrotu do gospodarki opartej na niewydolnym banku rozwoju, mającym pobudzić inwestycje i wzrost, a nie na przeprowadzeniu niezbędnych reform potrzebnych do uwolnienia bardziej produktywnych prywatnych inwestycji.

W rzeczywistości podejście Brazylii jest bardzo podobne do polityki, w jakiej utknęły Indie w okresie przed wyborem Narendry Modiego. Również w przypadku Rosji przywiązanie do przeszłości postrzeganej jako bardziej chwalebna, może po części wyjaśnić jej zaangażowanie na Ukrainie. Nawet Chiny, które są przywiązane do nowego modelu wzrostu, nadal mają tendencje do zbytniego polegania na działaniach opierających się na państwowym kredytowaniu i nieefektywnych inwestycjach, których potencjał coraz bardziej się wyczerpuje.

Warunki gospodarcze w krajach rozwijających się mogą się jeszcze pogorszyć, biorąc pod uwagę, że wiele z nich cierpi z powodu gwałtownego spadku cen surowców. Błędem byłoby jednak niedocenienie zdolności adaptacyjnych tych krajów.

Większość rynków wschodzących posiada wystarczająco elastyczne systemy finansowe oraz kontrolę nad reformami strukturalnymi i polityką makroekonomiczną. Społeczeństwa tych krajów są bardziej świadome swojego potencjału i nie będą czekać bezczynnie, jeżeli rządy nie zaczną odpowiednio reagować na pojawiające się problemy ekonomiczne. Postęp technologiczny dodatkowo umożliwi skokowy wzrost produktywności i doprowadzi do wzmocnienia pozycji obywateli.

Tak, świat krajów rozwijających się nie jest już tak jasnym punktem jak wcześniej. Nie znaczy to jednak, że cofa się on do podatnego na kryzys starego świata.