Szef resortu gospodarki Janusz Piechociński pytany przez dziennikarzy o możliwość zablokowania unijnego porozumienia też odpowiada już dyplomatycznie. "Jedziemy z nadzieją na sukces, a sukces to stabilny mechanizm, w którym obok szczytnych, romantycznych wizji chronienia klimatu, jest także zimna pragmatyka" - odpowiedział, zapytany, czy polska delegacja ma zamiar użyć weta.

Wicepremier zastrzegł, że jeśli europejscy partnerzy nie zrozumieją naszego nastawienia, to "skorzystamy z przysługujących nam na szczycie narzędzi."

Z kolei obecna w Mediolanie premier Ewa Kopacz tłumaczyła, że Polska, która na tle innych europejskich gospodarek rozwija się w sposób szczególny, wywiązuje się ze swoich zobowiązań z 2008 roku i redukuje emisję dwutlenku węgla. Według niej, nałożenie dodatkowych obciążeń na nasz kraj odnośnie redukcji CO2 może się odbić na naszej gospodarce.

W zeszłym miesiącu Ewa Kopacz, wygłaszając w Sejmie expose zapowiedziała, że rząd nie zgodzi się na dodatkowe koszty polityki klimatycznej UE, w tym podwyżki cen energii. Dzień później nie wykluczyła weta w tej sprawie na brukselskim szczycie.

Reklama

Komisja Europejska proponuje 40-proc. redukcję emisji dwutlenku węgla do 2030 r. i zwiększenie udziału odnawialnych źródeł energii do 27 proc. Obowiązujący do 2020 roku pakiet energetyczno-klimatyczny zakłada 20-proc. redukcję emisji CO2 i 20-proc. udział energii odnawialnej.

>>> Czytaj też: Ekspert: Polska powinna targować się o pakiet klimatyczny, a nie wetować