W ostatniej dekadzie Finlandia stała się celem międzynarodowych „pielgrzymek edukacyjnych”. Drogę do Helsinek w celu podpatrzenia tamtejszych rozwiązań dobrze znają Amerykanie, Francuzi, a nawet dumni ze swojego systemu edukacyjnego Niemcy.

Do dwóch programów Finowie zaprosili uczestników z Polski. W Sanoma Learning Lab chodzi o wspólne wypracowanie rozwiązań przez wszystkich uczestników edukacji. Nauczyciele, eksperci z branży edukacyjnej i studenci szukają pomysłów na poprawę wyników i skuteczności nauczania. Efekty ich pracy mogą trafić do klas na całym świecie. W tym roku program odbywa się jednocześnie w Polsce, Belgii, Holandii, Szwecji i Finlandii, a finał odbył się w piątek w Warszawie.

Do Polski trafił jeszcze inny innowacyjny program z Finlandii. Campus przypomina formą konferencje TEDx, podczas których eksperci z różnych dziedzin dzielą się swoimi doświadczeniami i pomysłami. Campus kieruje się wyłącznie do nauczycieli, ma zainspirować ich do głębszego zrozumienia zmieniającego się świata, aby byli w stanie przekazać tę wiedzę uczniom. Seminarium składa się z 8-10 krótkich prezentacji, prowadzonych przez autorytety w dziedzinie nauki, polityki, ekonomii, mediów, technologii czy sztuki. W Polsce – będą to Jacek Żakowski i Stephane Antigua.

Dziennikarz opowie, w jaki sposób współczesny system edukacyjny może przygotować młodych ludzi do wyzwań przyszłości. Trener polskiej kadry siatkarskiej przedstawi swoją receptę na skuteczną motywację młodych. Pojawi się jeszcze jeden ciekawy człowiek, wybrana do grona 100 najbardziej wpływowych osób w Wielkiej Brytanii Fiona Bartels-Ellis z British Council, która poruszy kwestie tolerancji dla odmienności.

Reklama

>>> Czytaj też: Wielka szansa polskich firm w USA. Ruszyła największa misja gospodarcza w historii

Fińskie programy zapracowały na swoją renomę, osiągnięcia tego kraju w edukacji są niepodważalne. Brak analfabetyzmu, brak różnic w poziomie nauczania szkół na wsi i w mieście, bardzo wysokie wskaźniki czytelnictwa wskazują na to, że w ciągu 40 lat udało im się stworzyć jeden z najprężniejszych systemów edukacyjnych. Wnioski te potwierdza PISA, międzynarodowa ocena umiejętności uczniów, organizowana co trzy lata przez Organizację Współpracy Gospodarczej i Rozwoju OECD. W teście fińscy 15-latkowie od wielu lat plasują się w absolutnej światowej czołówce.

Polscy uczniowie jeszcze kilka lat temu znajdowali się u dołu stawki z wynikami poniżej średniej OECD, w 2000 r. Polska była gdzieś w okolicach Rosji, Grecji i Izraela. Ale Stopniowo awansowali w czytaniu i przyrodzie, w matematyce dotarli do grupy „średniaków”. Dziś sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Z raportu PISA wynika, że Polska osiągnęła jeden z najlepszych wyników na świecie jeśli chodzi o przyrost liczby uczniów z najlepszymi wynikami, zbliżamy się do liderów – z Finlandią na czele.

>>> Czytaj też: Najtrudniejsze języki obce dla Polaków. Których opłaca się uczyć?

Na czym polega sekret Finlandii?

Finowie wybrali decentralizację szkolnictwa i odeszli od sztywnych systemów oceniania, które są podstawą szkolnictwa w innych rozwiniętych krajach. Postawili na zupełnie innowacyjne koncepcje. Do 10 roku życia akcent położony jest na rozwój osobowościowy dzieci, a nie wtłaczanie im do głowy encyklopedycznej wiedzy. W fińskich szkołach nie stawia się ocen, tylko określa się stopień zaawansowania w danym przedmiocie. Ich funkcją nie jest bowiem klasyfikowanie, ale danie uczniowi orientacji we własnych kompetencjach. Udzielanie płatnych korepetycji jest zakazane, więc każdy uczeń otrzymuje dodatkową pomoc w nauce w ramach zajęć szkolnych.

Różnic w polskim i fińskim systemie edukacji jest znacznie więcej. W Finlandii uczniowie zdają swój pierwszy egzamin pod koniec obowiązkowej edukacji w wieku 16 lat, w tym samym czasie polski uczeń jest już gruntownie „przetestowany” po klasie 3, 6 i w czasie egzaminu gimnazjalnego. Co więcej, w większości przypadków zaczyna już poważnie myśleć o egzaminie dojrzałości.

Fiński system edukacyjny może wydawać się utopią, ale skuteczności Skandynawom zazdrości cały świat, podobnie jak prestiżu społecznego zazdroszczą tutejszym nauczycielom koledzy z innych krajów. W hierarchii społecznej zawód ten cieszy się bowiem niespotykanym gdzie indziej prestiżem. Pod tym względem fińscy nauczyciele ustępują jedynie lekarzom. Uczelnie pedagogiczne kształcą na najwyższym poziomie i są oblegane przez młodych ludzi – na jedno miejsce przypada tam minimum ośmiu kandydatów.

Aż 91 proc. fińskich nauczycieli jest w pełni usatysfakcjonowanych z wykonywanej pracy, wynika z badań, a 58,6 proc. z nich wierzy, że zawód jaki wykonują, jest ceniony w społeczeństwie. W Polsce tylko 17, 9 proc. nauczycieli wierzy, że społeczeństwo docenia ich pracę. Nasi nauczyciele i dyrektorzy mają lepsze wykształcenie formalne niż w wielu innych krajach, 99 proc. to absolwenci studiów wyższych. Systematycznie wzrasta także odsetek nauczycieli uczestniczących w różnych formach doskonalenia zawodowego. W 2013 r. skorzystało z takich możliwości 94 proc. z nich. Kształcenie dotyczy głównie wiedzy przedmiotowej, kompetencji pedagogicznych, pracy z uczniami ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi, oceniania i programu nauczania.

Polską i fińską edukację wiele łączy, ale także wiele dzieli, każdy kraj musi sam znaleźć swoją drogę do najlepszej edukacji. Nie ma gotowych recept, które można zaaplikować wszędzie z taką samą skutecznością. Wymiana doświadczeń pozwala na znalezienie takich, które nadają się do wdrożenia w kraju.

>>> Czytaj też: Wojna domowa o ziemię. Drogie grunty w Chinach zaczynają kosztować życie