W szwedzkim parlamencie - Riksdagu - w wyniku niedawnych wyborów zawalił się istniejący od dziesięcioleci układ z jasnym podziałem na lewicę i prawicę. Na arenie pojawiła się nowa partia, wyrosła niespodziewanie z marginesowego ugrupowania na trzecią siłę polityczną - ultraprawicowa i populistyczna partia Szwedzkich Demokratów - SD. Objęła ona rolę tzw. języczka u wagi podczas głosowań parlamentarnych.

Partia ta odrzuca rządowy projekt budżetu. Godzi się natomiast na poparcie budżetu proponowanego przez alians czterech partii opozycyjnych. Przegrały one ostatnie wybory, ustępując miejsca socjaldemokratom i zielonym.

W takiej sytuacji obecny premier Stefan Loefven, po nieudanych wczorajszych próbach porozumienia się z opozycyjnym sojuszem, może przekazać problem budżetowy do parlamentarnej Komisji Finansów. Zdobywa w ten sposób nieco czasu na dalsze negocjacje. Może też zdecydować się na dymisję rządu. Oznacza to tzw. dodatkowe wybory w pierwszych trzech miesiącach 2015 roku. Dzielący od nich czas pozwoli na dalsze rozmowy i szukanie możliwości kompromisów.

Reklama

>>> Czytaj też: Ten fundusz jest prawie tak wielki jak polski PKB. Teraz chce inwestować nad Wisłą