Misja rozpoznawcza polskiego resortu spraw zagranicznych na wschodniej Ukrainie zbiera informacje na temat warunków życia w strefie okupowanej przez separatystów. Zebrane informacje mają być pomocą przy podejmowaniu decyzji o ewakuacji obywateli ukraińskich polskiego pochodzenia z terenów zajętych przez prorosyjskich bojowników.

Informacje uzyskane od przesiedleńców z Donbasu, z którymi rozmawiali członkowie misji kierowanej przez wiceministra Konrada Pawlika, tworzą obraz warunków, w których przychodzi żyć ludziom na terenach okupowanych. Warunki te są odmienne w różnych częściach strefy zajętej przez bojowników. O ile w Doniecku jest woda, gaz i elektryczność, o tyle w innych, mniejszych ośrodkach sytuacja jest znacznie gorsza. Najbardziej dramatycznym zagrożeniem jest jednak obawa przed ostrzałem i wznowieniem walk. Wypowiadając się na temat ewentualnej ewakuacji konsul generalny RP w Charkowie Stanisław Łukasik mówił Polskiemu Radiu, iż jest to decyzja kilku resortów i przede wszystkim kancelarii premiera. Według Łukasika, zapadnie w pierwszych dniach stycznia. Ewakuacją mogą być objęte jedynie osoby polskiego pochodzenia, które w obecnej chwili znajdują się na terytorium okupowanym.

>>> Czytaj też: Żyjemy w czasach nowej zimnej wojny. Jakim potencjałem dysponują strony konfliktu? [MAPA]

Jeżeli powiem, że bardzo się przestraszyłam, to jakbym niczego nie powiedziała

Reklama

Ludzie pozostający na terytorium samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej obawiają się przede wszystkim wybuchu ulicznej strzelaniny i ostrzału domów mieszkalnych. Stanisława Czuriłowa mówiła Polskiemu Radiu: „Mieszkamy w odległości pięciu kilometrów od donieckiego lotniska. Bardzo mocno ostrzeliwano ten teren. Ciężko to znosić”. Jej córka Oksana dodaje: „Sama wpadłam pod bardzo silny ostrzał. Jeżeli powiem, że bardzo się przestraszyłam, to tak, jakbym niczego nie powiedziała”.

Zamieszanie wokół ewakuacji Polaków z Donbasu

MSZ twierdzi, że Konsulat Generalny w Charkowie zakończył przyjmowanie zgłoszeń osób polskiego pochodzenia zainteresowanych wyjazdem ze wschodniej Ukrainy. Tymczasem wciąż nie wiadomo, kiedy grupa około 150 Polaków będzie mogła opuścić ogarnięty konfliktem Donbas.

MSZ informuje, że decyzja o ewentualnej ewakuacji Polaków z Donbasu zostanie podjęta na szczeblu rządowym w najbliższym czasie. Wcześniej otrzymywali oni sygnały, że może to nastąpić do końca roku - mówił IAR Michał Dworczyk, prezes Fundacji Wolność i Demokracja, wspierającej osoby polskiego pochodzenia ze wschodniej Ukrainy. MSZ nie podaje konkretnej liczby osób ubiegających się o możliwość opuszczenia terytorium walk wojsk ukraińskich z prorosyjskimi separatystami. Rzecznik resortu dyplomacji Marcin Wojciechowski powiedział IAR, że lista jest weryfikowana, a ewentualna ewakuacja osób polskiego pochodzenia ze wschodniej Ukrainy nastąpi po podjęciu ostatecznych decyzji. Zaznaczył, że nie jest upoważniony do podawania szczegółów. Jak dodał, polski rząd jest zdeterminowany, by udzielić pomocy rodakom na wschodzie Ukrainy.

Na wschodniej Ukrainie jest misja polskiego resortu spraw zagranicznych z wiceministrem Konradem Pawlikiem. Jej celem jest rozpoznanie sytuacji, w jakiej znaleźli się obywatele Ukrainy polskiego pochodzenia, mieszkający na terenach objętych walkami z prorosyjskimi separatystami oraz przygotowanie ewakuacji tych ludzi. Wczoraj była w Charkowie, dziś - w Zaporożu. Jutro odwiedzi kolejne rejony. U przymusowych przesiedleńców z Donbasu zbierała informacje na temat warunków panujących na terytorium zajętym przez separatystów. W wypowiedzi dla Polskiego Radia minister Pawlik wyjaśniał, iż z rozmów wynika, że w Donbasie brakuje produktów spozywczych oraz środków higieny. Są problemy z wodą, a ceny na wszystkie towary znacznie wzrosły. Przesiedleńcy informowali również o procedurach stosowanych przez separatystów na podległych im posterunkach kontrolnych oraz o możliwościach wywożenia mienia osobistego przez osoby opuszczające strefę kontrolowaną przez bojowników samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej.

>>> Czytaj też: Kolejne problemy z ukraińską elektrownią atomową w Zaporożu

Także rzecznik MSZ Marcin Wojciechowski przyznał, że w Donbasie położenie osób polskiego pochodzenia jest dramatyczne. Przede wszystkim głównym problemem jest mróz, opady śniegu, kolejną sprawą jest brak gotówki, nie działa sieć bankomatów, nie są realizowane świadczenia społeczne na terenach kontrolowanych przez separatystów - wyliczał rzecznik resortu dyplomacji. Jak dodał, Polacy w Donbasie mogą liczyć jedynie na pomoc materialną i rzeczową świadczoną przez Konsulat Generalny w Charkowie.

Jak powiedział Michał Dworczyk, prezes Fundacji Wolność i Demokracja, chęć opuszczenia Donbasu zadeklarowało około 150 Polaków, których zapewniano, że dojdzie do tego jeszcze w tym roku. Informacje o liczbie osób, które chcą wyjechać, pochodzi od szefów trzech organizacji polskich w Donbasie. Dodał, że są to posiadacze Karty Polaka i ich rodziny. Łącznie w rejonie działań wojennych pozostało około 400 osób z takim dokumentem, ale nie wszystkie - między innymi ze względu na sytuację rodzinną - chcą wyjeżdżać.

Michał Dworczyk podkreślił, że Polacy, którzy mają opuścić Donbas, są zdezorientowani. Początkowo mieli dostać informację, że będą mogli wyjechać już jutro. To się jednak zmieniło - powiedział. "Otrzymali informację od administracji polskiej, że 29 grudnia wyjadą autokary z Charkowa i już zaczęli się do tego przygotowywać. Nagle okazuje się, że wszystko się zmienia i ta ewakuacja będzie w pierwszej połowie stycznia" - dodaje rozmówca IAR. Dodał przy tym, że - zgodnie z jego informacjami - jeszcze w Wigilię w MSW pojawiły się wątpliwości, czy w ogóle do tej ewakuacji dojdzie.

Michał Dworczyk zwraca uwagę, że niepewność co do ewakuacji dla Polaków w Donbasie jest dramatem. "To nie jest wyjazd na kilkudniową wycieczkę (...) Dla wielu osób oznacza porzucenie domów, mieszkań i bliskich, to jest wyjazd na zawsze" - podkreślił szef Fundacji Wolność i Demokracja.
Premier Ewa Kopacz zapowiedziała 6 grudnia, że "jeszcze przed świętami" nastąpi decyzja w sprawie pomocy Polakom z Donbasu.

>>> Czytaj też: Era czarnego złota dobiega końca? Oto 3 scenariusze rozwoju dla rynku ropy