Rząd Jana Krzysztofa Bieleckiego funkcjonował niecały rok. Funkcja szefa rządu to często zwieńczenie kariery, jednak Bielecki w momencie zakończenia swojej misji był 40-latkiem. I przez kolejne 20 lat miał niemały wpływ na to, co działo się w naszej gospodarce. Najpierw był ministrem ds. integracji europejskiej. W 1993 r. został przedstawicielem Polski w Europejskim Banku Odbudowy i Rozwoju, którego inwestycje w naszym kraju były dla zagranicznych inwestorów gwarancją, że Polska zmierza w kierunku gospodarki rynkowej.
Po dziesięciu latach Bielecki wrócił do kraju, by zostać prezesem Banku Pekao, drugiego co do wielkości gracza na naszym rynku finansowym. To za jego prezesury miało miejsce prawdopodobnie najdłużej trwające przejęcie w naszej branży bankowej. UniCredit kupił niemiecką grupę HVB, do której w Polsce należał Bank BPH. Szykowało się połączenie drugiego i trzeciego co do wielkości gracza rynkowego, przeciw czemu zaprotestowali jednak politycy. Po drodze była m.in. sejmowa komisja śledcza ds. sektora bankowego i nadzoru nad nim. Przejęcie skończyło się częściowym sukcesem: BPH został podzielony, jego większa część została wchłonięta przez Pekao, ale mniejsza funkcjonuje do dziś jako spółka zależna amerykańskiej grupy GE.
W 2010 r. Jan Krzysztof Bielecki odszedł z Pekao. Odtąd z racji bliskich związków z najważniejszymi politykami rządzącej Platformy Obywatelskiej był dyżurnym medialnym kandydatem na stanowiska, takie jak prezes Narodowego Banku Polskiego, PKO BP czy Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju (w tym przypadku faktycznie został formalnie zgłoszony przez nasze władze).
Potwierdzeniem jego pozycji było to, że niedługo po rezygnacji z prezesury w Pekao stanął na czele utworzonej przez premiera Donalda Tuska Rady Gospodarczej. Jako jej szef dwukrotnie – w 2011 r. i dwa lata później – mocno wspierał rząd w zmianach mających na celu ograniczenie znaczenia OFE (i zmniejszenie związanego z nimi deficytu i długu publicznego). Proponował też np. stworzenie specjalnego komitetu nominacyjnego, który odpowiadałby za powoływanie prezesów państwowych spółek. To się nie udało. Udało się natomiast stworzyć Polskie Inwestycje Rozwojowe – fundusz, który ma wspierać kluczowe dla państwa projekty inwestycyjne (samo działanie PIR nie przyniosło jak dotąd spektakularnych rezultatów). Po rezygnacji premiera Donalda Tuska na początku września ub.r. spekulowano, że Jan Krzysztof Bielecki zostanie wicepremierem i ministrem finansów w rządzie Ewy Kopacz. On sam jednak zdecydował się odejść. Tym bardziej że funkcję szefa Rady Gospodarczej sprawował społecznie.
EY, gdzie Bielecki przewodniczy obecnie radzie partnerów, to globalny gigant zatrudniający na całym świecie prawie 200 tys. ludzi. Zajmuje się usługami audytorskimi, a także doradztwem w zakresie zarządzania, podatków oraz przy przeprowadzaniu transakcji, np. takich jak fuzje i przejęcia.
Były premier już wcześniej współpracował z firmą. Od 2006 r. był szefem jury w prowadzonym przez nią konkursie Przedsiębiorca Roku. Co teraz? „Już w innej roli i na innych zasadach, lecz nadal wspólnie z EY Jan Krzysztof Bielecki będzie kontynuował pracę na rzecz promocji polskich przedsiębiorców i wspierania ich wysiłków” – informuje firma. Ma się zajmować m.in. działaniami „z zakresu mentoringu i doradztwa świadczonymi gronu partnerów EY Polska, reprezentowaniem i wspieraniem marki EY Polska na rynku polskim i na rynkach międzynarodowych oraz wspieraniem firmy w działaniach mających na celu promocję Polski na arenie międzynarodowej”, a także reprezentować EY „w relacjach z otoczeniem społecznym oraz regulacyjnym, na poziomie międzynarodowym”.
Fakt, że międzynarodowe firmy doradcze, podobnie jak banki inwestycyjne, zatrudniają osoby, które łączą doświadczenie w polityce i gospodarce, to nie nowość. Zanim Bielecki dołączył do EY, zrobił to np. Jakub Szulc, były wiceminister zdrowia i poseł PO. W konkurencyjnym PwC znalazły się takie osoby, jak była posłanka Sylwia Pusz, a wcześniej były minister skarbu i szef nadzoru nad rynkiem kapitałowym Jacek Socha. Marek Belka, po tym jak odszedł z rządu Leszka Millera, w którym pełnił funkcję ministra finansów, ale zanim sam został premierem, był doradcą w banku inwestycyjnym JP Morgan. Minister finansów w rządzie Belki Mirosław Gronicki po zakończeniu pracy w rządzie został z kolei doradcą banku Goldman Sachs.
Tylko w Polsce grupa EY ma zarejestrowanych 15 różnych podmiotów. W tej strukturze najwyższy szczebel zarządzania to partnerzy zarządzający. Jakie znaczenie ma nowe stanowisko nowego premiera? – Dane dotyczące struktury organizacyjnej naszej firmy są informacjami wewnętrznymi, których z zasady nie przekazujemy do publicznej wiadomości – poinformowało DGP biuro prasowe firmy. Nie odpowiedziało również na pytanie, kogo Jan Krzysztof Bielecki zastąpił na tym stanowisku. Na stronach internetowych EY nie ma wzmianki o poprzednim przewodniczącym, podobnie jak o samej radzie partnerów.