Szok, wstrząs, niedowierzanie. Tymi słowami trzeba określić to, co dzieje się na rynku dziś przed południem. Decyzja SNB, aby porzucić obronę kursu 1,20 pozbawiła słów nie tylko polskich kredytobiorców, ale także inwestorów i ekspertów na całym świecie. W powietrzu jest jeszcze sporo kurzu, dlatego ustalenie, ile ma tak naprawdę kosztować frank zajmie trochę czasu.

Najpierw trochę o decyzji Banku. Porzuceniu limitu kursu towarzyszy decyzja o radykalnym obniżeniu stóp procentowych. Ruch rzędu 50 bps może nie wygląda na gigantyczny na pierwszy rzut oka, ale przy poziomie -0,25%, na którym była już stopa depozytowa w Szwajcarii, oznacza to konieczność płacenia przez banki 0,75% rocznie za trzymanie pieniędzy w banku centralnym. Jednocześnie celem dla 3-miesięcznego LIBORu jest teraz -0,25 do -1,25%. Przekaz jest zatem prosty: kupujcie sobie tyle franków, ile chcecie, ale liczcie się z tym, że będziecie dopłacać za ich przechowywanie - pisze w komentarzu dr Przemysław Kwiecień CFA, Główny Ekonomista X-Trade Brokers Dom Maklerski S.A.

- Ta decyzja jest niezwykle ryzykowna. Europa pogrąża się w deflacji, zaś wzrost jest mizerny. Przy skokowym umocnieniu franka Szwajcarzy, którzy koniunkturę mają względnie przyzwoitą, ale sami balansują na granicy deflacji, mogą się w niej pogrążyć, do tego ryzykując również recesję. Naturalnie polityka interwencji walutowych była kłopotliwa, ale była też skuteczna. Oczywiście nie mogła trwać w nieskończoność, ale wydawało się, że dobrym momentem na jej porzucenie będzie ożywienie w Europie, kiedy euro samo naturalnie zacznie się umacniać wobec franka.- dodaje

Łukasz Rozbicki, analityk MM Prime TFI przekonuje, że kurs franka powinien zatrzymać się w widełkach 4,10-4.15 zł. - Do takich poziomów powinniśmy się przyzwyczaić - dodaje.

Reklama

- To wydarzenia dnia - tak zawirowania na rynku walutowym komentuje Anna Wrzesińska z Noble Securities S.A. - Zgodnie z notatką prasową opublikowaną przez SNB w ostatnim czasie nasiliły się dywergencję pomiędzy politykę pieniężną głównych banków centralnych i obserwowany trend może się jeszcze nasilić. Co więcej SNB zwraca uwagę na silną deprecjację euro, która przyczyniła się tez do silnej deprecjacji franka wobec USD. W tych okolicznościach bank centralny doszedł do wniosku, że utrzymywanie minimalnego kursu wymiany nie jest dalej uzasadnione. Ponadto SNB istotnie obniżył stopy procentowe by mieć pewność, że rezygnacja z obrony minimalnego kursu wymiany nie doprowadziła do istotnego zacieśnienia się warunków w polityce pieniężnej. Bank będzie brał pod uwagę kurs wymiany CHF w ustalaniu polityki monetarnej w przyszłości. - komentuje.

Obowiązkowe przewalutowanie kredytów hipotecznych?

Decyzja Banku Centralnego Szwajcarii o rezygnacji z minimalnego kursu CHF do euro zmniejsza prawdopodobieństwo obniżek stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej (RPP), uważają analitycy. Część z nich obawia się także, że partie opozycyjne mogą pokusić się o wprowadzenie obowiązkowego przewalutowania kredytów hipotecznych z CHF na PLN, co mogłoby być "katastrofą dla stabilności całego sektora finansowego w Polsce ze wszystkimi negatywnymi konsekwencjami dla perspektyw wzrostu gospodarki" - relacjonuje agencja ISB News.

Analitycy szacują, że kredyty hipoteczne w CHF stanowią niemal 8% polskiego PKB. Przypominają też, że według szacunków Komisji Nadzoru Finansowego (KNF) z początku 2014 r., gdyby w Polsce przewalutowano frankowe kredyty hipoteczne po kursie z dnia ich udzielenia, to sektor bankowy zanotowałby stratę w wysokości ponad 44 mld zł. Jej pokrycie uszczupliłoby kapitały własne banków o 1/3. Trzy banki stałyby się niewypłacalne.

"Zniesienie kursu granicznego na parze EURCHF stanowi naszym zdaniem bardzo niepokojący sygnał z otoczenia zewnętrznego. Z publikowanego komunikatu wynika, że SNB w pewnym sensie uznał, iż koszty utrzymania słabego franka w perspektywie tak znacznych sił działających w przeciwnym kierunku, jak europejskie QE czy też ew. nowe napięcia wokół Grecji są zbyt kosztowne. Dopuszczenie w komunikacie ew. interwencji walutowych oraz obniżenia przedziału dla Libor 3M do ujemnych poziomów nie zrekompensuje raczej otwartej obrony kursu, co oczywiście pozwala przypuszczać, że kurs CHFPLN utrzyma się na wysokich poziomach. Co jednak ważniejsze, decyzja SNB zmniejsza prawdopodobieństwo obniżek stóp procentowych przez RPP, która zaznaczyła wczoraj istotną rolę napięć na rynkach finansowych jako czynnika przeciwko luzowaniu polityki pieniężnej" - uważa analityk Banku BGŻ Paweł Radwański,

"Kredyty hipoteczne w CHF stanowią niemal 8% polskiego PKB, ale faktyczne skutki słabszego CHF powinny być ograniczone, przy czym w przeciwnym kierunku będą działać pozytywne efekty niższych cen paliw. Istnieje jednak poważna niepewność co do konsekwencji politycznych, w tym ryzyko, ze partie opozycyjne mogą wzywać do rozwiązania problemu kredytów walutowych nieco podobnego do tego, które zastosowano na Węgrzech" - napisali analitycy Citi Research.

"Gwałtowne osłabienie złotego względem franka może nasilić w Polsce presję polityków na to, aby wspomóc gospodarstwa domowe, które zaciągnęły kredyty w tej walucie. Niestety, rok wyborczy sprzyja populistycznym postulatom. Jednym z rozważanych rozwiązań może być przeforsowane na Węgrzech przez Victora Orbana przymusowe przewalutowanie frankowych kredytów na forinty po kursie zbliżonym do aktualnych notowań. W praktyce oznacza to usztywnienie wartości długu węgierskich gospodarstw domowych, bez szans na jego zmniejszenie w przypadku możliwego umocnienia forinta w przyszłości. Bez wątpienia większą ulgą dla gospodarstw domowych, ale jednocześnie prawdziwą katastrofa dla stabilności finansowej banków, byłaby propozycja przewalutowania kredytów frankowych po historycznym kursie, kiedy złoty był mocniejszy niż jest dzisiaj. Według szacunków KNF z początku 2014 r., gdyby w Polsce przewalutowano frankowe kredyty hipoteczne po kursie z dnia ich udzielenia, to sektor bankowy zanotowałby stratę w wysokości ponad 44 mld zł. Jej pokrycie uszczupliłoby kapitały własne banków o 1/3. Trzy banki stałyby się niewypłacalne. Byłaby to katastrofa dla stabilności całego sektora finansowego w Polsce ze wszystkimi negatywnymi konsekwencjami dla perspektyw wzrostu gospodarki. Przykładowo, obawiając się o bezpieczeństwo swoich oszczędności w takiej sytuacji wiele osób mogłoby gwałtownie wycofywać depozyty bankowe. Bankowy Fundusz Gwarancyjny prawdopodobnie musiałby ratować kilka instytucji. Osłabione kapitałowo banki nie miałyby możliwości udzielania nowych kredytów. Trudno wiarygodnie prognozować obecnie ile złotych trzeba będzie zapłacić za franka w najbliższych dniach czy miesiącach. Początkowe umocnienie franka po ogłoszeniu decyzji SNB do 4,5 zł było chwilowe. Myślę jednak, że ponad pół miliona gospodarstw domowych będzie musiało przygotować się na kurs franka na poziomie ok. 4,0 zł. To blisko dwukrotnie więcej niż w 2008 r. Trzeba dodać, że oprocentowanie kredytów frankowych to obecnie jedynie marża banku. O ile bowiem we wrześniu 2008 r. trzymiesięczna stopa LIBOR CHF wyznaczająca oprocentowanie kredytów hipotecznych w tej walucie wyniosła blisko 3,0%, to od sierpnia 2011 r. wynosi praktycznie zero. Przymusowe przewalutowanie kredytów frankowych na złote byłoby zwyczajnie szkodliwe. Polska ma relatywnie niski deficyt na rachunku obrotów bieżących, dobre perspektywy wzrostu PKB, nie można wykluczyć, że w połowie 2015 r. KE zdejmie z Polski procedurę nadmiernego deficytu. To wszystko powinno sprzyjać umocnieniu złotego, a w efekcie można liczyć, że wzrost kosztów obsługi kredytów frankowych będzie przejściowy" - uważa główny ekonomista Plus Banku Wiktor Wojciechowski.